REKLAMA

Super Nowości - Wolne Media! Wiadomości z całego Podkarpacia. Rzeszów, Przemyśl, Krosno, Tarnobrzeg, Mielec, Stalowa Wola, Nisko, Dębica, Jarosław, Sanok, Bieszczady.

pt. 14 listopada 2025

Wypuścili zdobycz z rąk. Stal Rzeszów przegrała w Gdańsku

W Gdańsku nie brakował, a pojedynków indywidualnych. (Fot. Bartosz Bańka / Agencja Wyborcza.pl)

Niepokonana od pięciu meczów Stal Rzeszów przegrała w Gdańsku, gdzie sposób na zespół Marka Zuba znalazł rzeszowski trener Szymon Grabowski. Lechiści zwyciężyli po bramce strzelonej z kontrataku w końcówce spotkania. – Nie musieliśmy przegrać. Zbyt łatwo traciliśmy gole – skwitował szkoleniowiec biało-niebieskich.

FORTUNA I LIGA

Lechia podejmowała stalowców po trzech tygodniach przerwy od gry. Forma spadkowicza z ekstraklasy była więc sporą niewiadomą. Stal natomiast w ostatnich pięciu meczach wygrała czterokrotnie, raz dzieląc się łupem z przeciwnikiem. Na zadowalającą dyspozycję rzeszowian zwracał uwagę trener Lechii, Szymon Grabowski.

– Stal to drużyna, gdzie występuje połączenie doświadczenia z młodością, na czele z mądrym piłkarsko Łyczką, inteligentnym Kądziołką, tak że na pewno czeka nas bardzo fajny pojedynek z zespołem, który przyjedzie nie tylko się bronić, a będzie czekała na swoje momenty i będzie chciała wygrać – powiedział przed meczem opiekun biało-zielonych, który także chylił czoła względem ekipy z Hetmańskiej, z którą wiele lat rywalizował jako piłkarz oraz trener Resovii.

– Stal bardzo szanuję, darze ją dużym respektem – zdradził wychowanek „Pasiaków”. Rzeszowski coach, jak okazało się w sobotę, świetnie przygotował gdańszczan do potyczki z dobrze sobie znanym rywalem. To gospodarze od pierwszego gwizdka lepiej operowali piłką, będąc drużyną groźniejszą w ataku pozycyjnym, jak i ataku szybkim. Miejscowi zasłużenie objęli prowadzenie po akcji prawym skrzydłem.

Wyprowadzana od własnej połowy piłka trafiła do Camilo nike roshe runs cute girls shoes vans high tops Meny, który dośrodkował w kierunku dalszego słupka, a tam futbolówkę za linię bramkową skierował strzałem z powietrza Maksym Chłań. W tej sytuacji na pewno lepiej mógł zachować się Jakub Wrąbel, który przepuścił piłkę między rękami. Po straconym golu Stal zaczęła grać lepiej, przechodząc do odważniejszych ataków na połowę przeciwnika. Goście w końcówce pierwszej odsłony spotkania mieli niezłą szansę na wyrównanie. Dośrodkowanie aktywnego Patryka Warczaka padło łupem Krzysztofa Danielewicza, ale jego próba głową nieznacznie minęła celu.

W drugiej połowie bez zmian

Po zmianie połów obraz gry niewiele się zmienił. To Lechia nadal częściej utrzymywała się przy futbolówce, a Stal nie miała konkretnego pomysłu, jak przebić się przez równie dobrze zorganizowaną defensywę gospodarzy. Ta sztuka w końcu jednak się udała. Biało-niebiescy wyprowadzili ładny kontratak, który napędził Jesus Diaz.

Kolumbijczyk minął rywala, po czym podał do Sebestiena Thilla, ten odegrał do Andrei Prokicia, a serbski skrzydłowy idealnym podaniem obsłużył Adlera Da Silę, który bez przyjęcia wpisał się na listę strzelców. Niestety, tak dobra akcja nie przyczyniła się choćby do remisu. 5 minut przed końcem meczu Tomasz Neugebauer przejął piłkę na własnej połowie i po kilkudziesięciometrowym rajdzie uderzył z dystansu, czym zaskoczył rzeszowskiego golkipera i to Lechia zgarnęła komplet punktów.

– Przegraliśmy mecz, którego nie musieliśmy przegrać. Cóż tu więcej powiedzieć, wygrywa zespół, który strzela więcej bramek. Nie mieliśmy zbyt wielu okazji, żeby nasza sytuacja po stronie zdobyczy air jordan 5 el grito release date sept 2024 hf8833 bramkowej była lepsza. Oba gole na pewno straciliśmy zbyt łatwo. Lechia strzeliła bramki z dwóch naszych dużych błędów związanych z zagapieniem się i złym odczytaniem sytuacji – komentował Marek Zub, trener Stali.

Szkoleniowiec biało-niebieskich dodał, że jego zespół chciał wszytko postawić na jedną kartę.

– W momencie wyrównania staraliśmy się zdecydowanie pójść do przodu i ze zmianami, i ze sposobem grania, aby wygrać. Nie kalkulowaliśmy remisu i to prawdopodobnie było przyczyną naszej porażki – oceniał opiekun „Żurawi”.

– Na pewno było zagadką, jak Lechia się zaprezentuje po tak długim okresie bez meczu i w momencie, kiedy wypada nam trzech podstawowych zawodników, można było przypuszczać, że będzie to widoczne. Zawodnicy jednak zdali egzamin. Widać było mądrość w grze, wiedzieliśmy, kiedy opaść do obrony średniej, a obrony niskiej. Zaprezentowaliśmy również fajne okazje ofensywne – powiedział zaś szkoleniowiec gdańszczan, Szymon Grabowski.

LECHIA GDAŃSK – STAL RZESZÓW 2-1 (1-0)

1-0 Chłań (35.), 1-1 Adler (78.), 2-1 Neugebauer (85.)

LECHIA: Sarnavsky – Piła, Chindris (52. D’Arrigo), Olsson, Kałachur, Neugebauer, Żelizko, Mena (87. Sypek), Kapić (87. Sezonienko), Khlan, Bobcek (67. Zjawiński)

STAL: Wrąbel – Warczak (87. Pena), Kościelny, Góra, Oleksy, Łyczko (69. Diaz), Kądziołka (12. Łysiak), Danielewicz (69. Wachowiak), Thill, Prokić (87. Kłos), Da Silva

Sędziował Piotr Urban(Warszawa). Żółte kartki: Chłań, Chindri, D’Arrigo, Sarnawśkyj – Góra. Widzów 5579.

Udostępnij

FacebookTwitter