W Warszawie piłkarskich fajerwerków nie było. Nie brakło zaś dyscypliny taktycznej, której więcej było po stronie Polonii, i to 2-krotny mistrz Polski sięgnął po 3 pkt. Zbyt zachowawcza Stal Rzeszów musiała przy Konwiktorskiej przełknąć gorycz trzeciej porażki z rzędu.
PIŁKA NOŻNA. BETCLIC 1. LIGA
– Zdecydowanie uważam, że nie musieliśmy przegrać tego meczu. To spotkanie było w mojej perspektywie bardzo wyrównane, jeżeli chodzi o sytuacje bramkowe czy nawet to, co się działo na boisku – stwierdził po końcowym gwizdku trener Stali, Marek Zub.
Niestety, jego podopieczni nie zaprezentowali tego, z czego są znani. Nie próbowali wysoko odbierać piłki i nie starali się narzucić rywalom swojego stylu gry. Polonia również jakby pierwsza czekała na ruch Stali, a w związku z tym, że obie ekipy były dość bierne w pressingu i ofensywie, mecz nie stał na satysfakcjonującym poziomie. Mimo zbyt zachowawczej gry, sytuacje mieli jedni i drudzy, a bramkarze obydwu zespołów ratowali drużyny przed startą bramki. Po rzeszowskiej stronie najbliżej był Andreja Prokić, kiedy po rzucie wolnym Sebastiena Thilla celnie uderzał głową, lecz świetnym instynktem wykazał się Mateusz Kuchta. Krzysztof Bąkowski był zaś najjaśniejszą postacią gości. Były golkiper „Czarnych Koszul” nie tylko w pierwszej odsłonie gry, ale również po zmianie stron ratował swoją ekipę z opresji. Dobrze dysponowany 21-latek jednak skapitulował po szybkim ataku polonistów. Wspomniany Kuchta rzucił piłkę do Bartłomieja Poczobuta, ten pobiegł z nią na sprincie kilkadziesiąt metrów, zdołał urwać się Benedyktowi Piotrowskiemu, po czym zagrał do Ernesta Terpiłowskiego, który oddał futbolówkę Krzysztofowi Kotonowi, a wychowanek Polonii płaskim strzałem zdobył bramkę. Wprowadzony 10 minut wcześniej na plac gry pomocnik został bohaterem warszawian, którzy pokonali słabo dysponowanych rzeszowian. Ci pod koniec meczu zepchnęli warszawian do obrony, ale niewiele z tego wynikało.
Mało klarownych sytuacji
Na pomeczowej konferencji prasowej trener Zub przyznał, że jego piłkarze nie stworzyli wystarczającej liczby dogodnych sytuacji, by móc myśleć o wygranej.
– Obie drużyny grały w trochę innym stylu, z trochę innymi założeniami. Niemniej to miało taki obraz bardzo wyrównanej walki. W związku z tym oczywiście bardzo żałuję, że nie udało nam się przynajmniej zremisować, bo w zasadzie jeden błąd taktyczny spowodował, że straciliśmy bramkę. Próbowaliśmy grać do końca, mimo tego, że oblegaliśmy bramkę przeciwnika, to nie stworzyliśmy sobie klarownych sytuacji. Nie udało nam się oddać czystego strzału na bramkę. W związku z tym trudno marzyć o jakichś punktach na wyjeździe, kiedy skuteczność w odniesieniu do uderzeń jest tak niska – podsumował porażkę szkoleniowiec „Żurawi”.
POLONIA Warszawa – STAL Rzeszów 1-0 (0-0)
1-0 Koton (69.)
POLONIA: Kuchta – Terpiłowski, Szur, Kołodziejski, Hoxhallari, Vega (84. Predenkiewicz), Poczobut, Wojciechowski (90. Auzmendi), Durmus, Bajdur (59. Koton), Kobusiński (59. Zjawiński)
STAL: Bąkowski – Warczak, Kaczor, Synoś, Simcak, Łyczko (79. Wachowiak), Łysiak, Thill, Kądziołka, Piotrowski (79. Pena), Prokić (76. Bała).
Sędziował Leszek Lewandowski (Zabrze). Żółta kartka Wachowiak.