Asseco Resovia w 88 minut rozprawiła się z KGHM Cuprum Lubin i jest coraz bliżej zakończenie rundy zasadniczej na czwartym miejscu. Do końca pozostały dwie kolejki, a rzeszowianie żeby utrzymać ww. pozycję potrzebują trzech punktów (pozostały im do rozegrania mecze w Lublinie z Bogdanką LUK i u siebie z Treflem Gdańsk).
SIATKÓWKA. PLUSLIGA
– Na pewno zaprezentowaliśmy się lepiej niż w ostatnim meczu przeciwko Barkomowi Każany Lwów. Nawet jeśli były takie momenty, kiedy nie zdobywaliśmy bezpośrednio punktów w ataku, albo nie wykorzystaliśmy swoich szans w kontrach, to byliśmy cały czas w grze i w końcówkach byliśmy skuteczniejsi od rywali. Ważne było dla nas żeby rozstrzygnąć ten mecz bez straty seta i kontynuować pracę nad rozwinięciem naszej gry – mówi Klemen Čebulj, słoweński przyjmujący Asseco Resovii.
Zespół z Lubina, który wciąż nie jest pewny ligowego bytu, nad ostatnimi w tabeli Eneą Czarnymi Radom ma pięć punktów przewagi, do Rzeszowa przyjechał bez dwójki liderów brazylijskiego rozgrywającego Danilo Gelińskiego i austriackiego przyjmującego Alexandra Bergera. Natomiast inny z kluczowych graczy Rafał Kwasowski przesiedział cały mecz na ławce rezerwowych. – Mamy tam swoje jakieś problemy i może lepiej o nich nie mówić. Taka jest sytuacja i nie ma się co zastanawiać tylko walczyć w takim składzie jakim wychodzimy na boisko – mówi Paweł Rusek, szkoleniowiec KGHM Cuprum. – Nie jest to łatwa sytuacja bo przed nami bardzo ważne mecze, ale zrobimy wszystko, żeby je wygrać. Nie jest to żadne oszczędzanie sił liderów, bo prostu nie mogli dziś grać i musieliśmy trochę „poszachować”. Myślę, że takie mecz też są fajne dla tych zawodników, którzy mniej czasu spędzają na boisku. Dostali szansę i można zobaczyć jak reagują na różne sytuacja, a na pewno dla nich to jest myślę stresujące. Bo jednak się długi czas nie gra i nagle na Resovię i to jeszcze na wyjeździe się wychodzi to można różne myśli w głowie mieć. Mimo wszystko były momenty gdzie graliśmy jak równym z równy, a końcówki, które decydowały to indywidualności po stronie Resovii załatwiły sprawę. Walczyliśmy, więc jestem zadowolony – stwierdza szkoleniowiec KGHM Cuprum, który w sezonie 2017-2018 reprezentował barwy Asseco Resovii na pozycji libero.
W inauguracyjnej partii lubinianie walczyli bardzo dzielenie do samego końca. W połowie seta rzeszowianie wypracowali sobie czteropunktową przewagę, ale rywale zaczęli ją niwelować. „Pomagali” w tym resoviacy oddając rywalom aż 10 punktów po własnych błędach. W końcówce gracze z Dolnego Śląska doprowadzili do remisu 20:20. Na więcej gospodarze już jednak nie pozwolili. Od stanu 21:21 zdobyli trzy punkty z rzędu. Ekipa trenera Pawła Ruska obroniła dwie piłki setowe, ale przy kolejnej – atak Toreya DeFaclo byli już bezradni.
Zdecydowanie łatwiej przyszło zwycięstwo w partii numer dwa, gdzie resoviacy ograniczyli liczbę błędów (3) i błyskawicznie zbudowali przewagę. W ekipie z Lubina… przestał grać Amerykanin Jake Hanes. Atakującego Cuprum tak mocno wprowadziła z równowagi decyzja arbitra, który odgwizdał mu podwójne odbicie, że do końca było mocno sfrustrowany i tylko się wykłócał. – Czasami chyba trochę z tymi nerwami przesadzam, ale staram się zachowywać równowagę. Trudno jest jednak pogodzić się z takimi sytuacjami, kiedy jest się w grze i ma się dobry moment, a decyzja sędziów jest niekorzystna. Staram się grać z jak największą energią i pasją, a przy tym kontrolować emocje, ale nie jest to łatwe i wciąż muszę nad tym pracować – mówi Amerykanin.
Najmocniej lubinianie postawili się w III secie, gdzie prowadzili 20:18, ale odpowiedź resoviaków była natychmiastowa – trzy punkty z rzędu. Gospodarze nie dali sobie już wydrzeć zwycięstwa, a mecz zakończył tak jak dwa poprzednie sety wybrany MVP Torey DeFalco. – Nie było to z naszej strony jakiś wybitny mecz, a taki trochę żebyśmy wrócili na dobre tory po tej ostatniej wpadce ze Lwowem – mówi Fabian Drzyzga, kapitan Asseco Resovii. – Myślę, że ona była trochę wpisana, co też nie jest dla nas usprawiedliwieniem, ale „wypompowaliśmy się” w Pucharze CEV. Dobrze, że wróciliśmy na dobre tory i w meczu z Lubinem grę kontrolowaliśmy od początku do końca. Słabo zagrywaliśmy, ale krok po kroku mam nadzieję, że teraz zaczniemy znowu takie dobre powietrze w siebie pompować, żeby na końcówkę sezonu eksplodować z formą – mówi rozgrywający zespołu z Rzeszowa, a Bartłomiej Mordyl dodaje. – Mecz w Wieluniu z Barkomem nam nie wyszedł z kilku względów byliśmy bardzo wyczerpani mentalnie, ponieważ całą swoją energię, koncentrację poświęciliśmy na Puchar CEV. Gdy go wygraliśmy wszystkie emocje z nas zeszły i wyglądało to jak wyglądało w Wieluniu. Byliśmy z tego powodu bardzo źli na siebie, dlatego bardzo chcieliśmy się zrehabilitować teraz w meczu z Lubinem i pokazać w miarę dobrą siatkówkę. Taką, która pozwoli wygrać nam za trzy punkty, a teraz całą naszą energię poświęcamy na to, żeby jak najlepiej się przygotować do play-off. Terminarz jest dla nas nie jest aż tak intensywny. Mamy więcej czasu, żeby potrenować. Pracujemy na siłowni, żeby dobrze przygotować się fizycznie i mam nadzieję, że w tych decydujących momentach sezonu będzie w bardzo dobrej dyspozycji – stwierdza środkowy ekipy z Rzeszowa.
- PRZECZYTAJ TEŻ: PGE Rysice w półfinale, gdzie czeka je rywalizacja ze zdobywcą TAURON Pucharu Polski
Asseco Resovia powiększyła dystans nad piątym w tabeli zespołem Bogdanki LUK Lublin do sześciu punktów i nad Treflem Gdańsk do siedmiu. Jednak oba te zespoły, z którymi ekipa z Rzeszowa zagra na finiszu sezonu zasadniczego mają jeden mecz mniej rozegrany.
ASSECO RESOVIA – KGHM CUPRUM Lubin 3-0 (25:23, 25:17, 25:22)
ASSECO RESOVIA: Drzyzga 4, DeFalco 16, Kochanowski 7, Boyer 14, Cebulj 8, Mordyl 6 oraz Zatorski (libero), Louati 1, Staszewski
Trener Giampaolo Medei
KGHM CUPRUM: Kubicki 1, Ferens 13, Pietraszko 3, Hanes 9, Czerny 4, Lipiński 8 oraz Granieczny (libero), Węgrzyn 4.
Trener Paweł Rusek
Sędziowali: P. Burkiewicz (Kraków), M. Gadzina (Strzyżów). MVP: Torey DeFalco. Widzów: 1100.