Rozmowa z Joanną Pacak, środkową reprezentacji Polski w siatkówkę
– To niezwykle udany rok dla pani…
– Tak można powiedzieć, bo trafiłam do Wrocławia trochę z przypadku, trochę w ostatniej chwili. Rozegrałam tam wszystkie mecze i ani razu nie zeszłam z boiska. Potem przyszło powołanie do szerokiej kadry, a następnie do wąskiej. Myślę, że naprawdę udany rok w moim wykonaniu.
– W meczach reprezentacji Polski regularnie pojawiała się pani na zmianach, ale od tego pamiętnego meczu o brąz Ligi Narodów z USA jak wskoczyła do szóstki, tak do dziś jej nie opuszcza…
– No nie aż tak. Wiadomo, że to jeszcze nie jest pewna szóstka i walka o nią jest ogromna. Wiem, że na to wszystko przyjdzie czas i trzeba być cierpliwym w tej kwestii. Robię po prostu co swoje i wiem, że może kiedyś nadejdzie ten moment, że będę stanowiła o sile tego zespołu.
Joanna Pacak: wokół nas panuje doskonała atmosfera
– Od lat nie było takiego sukcesu kobiecej reprezentacji Polski, jak ten brąz Ligi Narodów. Co jest w tym zespole takiego niesamowitego?
– Świetny trener, który poskładał wszystko w całość, taktyk, który organizuje nasza grę na boisku. A oprócz tego doskonała atmosfera, która panuje wokół nas. Po prostu wszystkie jesteśmy równe, wszystkie się lubimy. Lubimy spędzać ze sobą czas. Mamy jasny cel przed sobą i każda jest jego świadoma. Po prostu wiemy po co tu jesteśmy.
– Konkurencja wśród środkowych jest spora, bo doszły teraz jeszcze dwie koleżanki. Ciasno się robi na tym środku…
– Oczywiście, one też chcą walczyć o ten cel i znaleźć się w składzie i mają na to cały czas szanse.
– W Krośnie pokonałyście Turcję 3-1, już po raz drugi w tym sezonie, bo w fazie grupowej LN też, a przecież Turczynki to triumfator tych rozgrywek…
– Trzeba wziąć pod uwagę, że zarówno nasz zespół jak i rywalek nie jest jeszcze w tej najlepszej formie, bo jesteśmy w trakcie przygotowań. Zweryfikuje to spotkanie, które może się wydarzyć podczas mistrzostw Europy.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Aleksandra Szczygłowska: dalej jem to samo na śniadanie
– Dla pani była to pierwsza wizyta w Krośnie?
– Nie, miałam tutaj grać okazję EVZE z reprezentacją Polski juniorek. Oprócz tego podczas sezonu, który spędziłam w UNI Opole w pierwszej lidze też przyjeżdżaliśmy do Krosna. Bardzo fajnie się tutaj gra, a teraz było świetnie, bo kibice szczelnie wypełnili halę i atmosfera była super.
– Mistrzostwa Europy czy kwalifikacje olimpijskie, który turniej będzie dla was ważniejszy?
– Oba są ważne. Krok numer jeden to mistrzostwa Europy i na tym teraz się skupiamy. Krok numer dwa to będą kwalifikacje do igrzysk olimpijskich kiedy zamkniemy temat z mistrzostwami Europy. Wszystko po kolei.