ROZMOWA Z KAROLEM KŁOSEM, ŚRODKOWYM ASSECO RESOVII RZESZÓW PO ZWYCIĘSTWIE W ĆWIERĆFINALE PUCHARU CEV NAD ALURONEM CMC WARTĄ ZAWIERCIE.
SIATKÓWKA. ĆWIERĆFINAŁ PUCHARU CEV
– W ćwierćfinałowym meczu Pucharu CEV z Aluronem CMC Wartą Zawiercie, środkowi Asseci Resovii nie skończyli ani jednej piłki, a mimo to wygraliście bez straty seta…
– W takim razie mogę tych piłek nie kończyć do końca sezonu, byle byśmy zawsze wygrywali 3-0 (śmiech).
– To co nie udawało się w ataku nadrabialiście blokiem. Czternaście punktowych z czego połowa to zasługa pana.
– Dzisiaj we mnie chłopaki trafiali, to wpadało gdzieś tam w boisko. Też co prawda nie wszystkie i można było coś dorzucić, ale nie było źle. Życzyłbym sobie w każdym meczu tyle bloków, trochę lepszej skuteczności w ataku. Były cztery piłki, więc trudno, najważniejsze, że nie zablokowane i niewywalone w aut, więc jest ok. Myślę, że to był dobry performens i z tego się cieszę.
Pomogli kibice
– Jaka największa różnica była w tym meczu, porównując do spotkania w Zawierciu?
– Na pewno pomogli kibice, bo tutaj fajnie się gra, tu wszystko żyje i to nakręca. To było czuć u nas. Myślę, że chyba dość dobrze broniliśmy i naprawdę było kilka takich wymian, że Nino był tam praktycznie wszędzie, tak jak Yacine Louati, który podbijał wszystkie piłki. Ogólnie wydaje mi się, że dobrze broniliśmy i ciężko było rywalom dobić się do boiska. Dobrze też blokowaliśmy i połączenie tego bloku z obroną dzisiaj naprawdę dobrze funkcjonowało. Wydaje mi się, że zagraliśmy jako drużyna. Były trudne momenty, ale na spokojnie to przetrzymaliśmy, nie było pani, nie było żadnego poddawania się. Trzeba pracować nad tym, żeby w każdym secie i w każdym meczu wyglądało tak jak dzisiaj.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Kamil Semeniuk, siatkarz reprezentacji Polski po triumfie w Pucharze Włoch: stanowimy kolektyw i każdy z nas dokłada jakąś tam cegiełkę
– Widać było w zespole ogromną determinację i duży spokój i pewność siebie…
– Tak, dziś czuło się spokój i to było fajne. Sądzę, że nad tym właśnie trzeba procować, żeby zachowywać spokój, chłodną głowę i skupiać się na elementach siatkarskich. Nie na tym co nie wychodzi, tylko na tym co się udaje. Wiadomo, że zawsze można jeszcze kilka rzeczy poprawić, ale kurczę, taki wynik z Zawierciem? To jest bardzo mocna drużyna, a jeszcze starcie w Pucharze CEV, gdzie ten mecz więcej ważył. Bardzo się cieszę, że tak się to kończy, nic jednak jeszcze nie mamy, więc trzeba jeszcze poczekać i za tydzień znowu się widzimy, w kolejny czwartek, na decydującym spotkaniu.
– Zaliczka przed rewanżem w Sosnowcu jest spora…
– Tak, oczywiście, zaliczka jest super, ale to jeszcze nic nie daje, więc poczekajmy.
– Po serii trzech wygranych, ostatnio przyszły dwie porażki. Teraz w imponującym stylu odniesione zwycięstwo na pewno doda jeszcze większej pewności siebie przed niedzielnym meczem w Kędzierzynie-Koźlu?
– Nie patrzymy na porażki. W Zawierciu w meczu ligowym też było dobre granie, po prostu oni wytrzymali. Mieliśmy setówkę w trzecim secie w górze, do ataku, ale piłka poszła w aut. Mogło się to inaczej skończyć, bo przegraliśmy 1-3 , ale naprawdę myślę, że tam było dobre granie. Może trochę słabiej wypadliśmy w Rzeszowie z drużyną z Jastrzębia i ten ostatni set chcielibyśmy po prostu wymazać z pamięci, bo tam po prostu nie tyle się poddaliśmy, co nie mieliśmy już nic do powiedzenia. Fajnie, że wracamy na dobre tory. Trzeba to pielęgnować, trzeba to trzymać i w taki sposób grać. Nawet jeżeli będzie się przegrywało, ale w takim stylu, to będzie się można cieszyć.