Rozmowa z MACIEJEM KUCIAPĄ, szkoleniowcem Platinum Motoru Lublin, wychowankiem Stali Rzeszów, który został wybrany „Trenerem/Menedżerem sezonu 2023 PGE Ekstraligi”
– Jakie to uczucie być najlepszym trenerem/menedżerem PGE Ekstraligi?
– Bardzo się cieszę, tym bardziej że moja kariera trenerska nie trwa zbyt długo. Będąc wcześniej na gali, ten tytuł był zawsze moim marzeniem, tak więc to dla mnie ogromne wyróżnienie. Jednak nie byłoby ono możliwe bez tego, gdzie obecnie jestem czyli zespołu, który ma tak znakomitych zawodników. Przy tej okazji chciałbym podziękować zarządowi Platinum Motoru Lublin za zaufanie i to, że mogę być częścią tego klubu. Podziękowania również dla zawodników za zaangażowanie w sezon, we wspaniały sezon i dla sztabu trenerskiego. Mam tu na myśli Jacka Ziółkowskiego i Marcina Świderskiego. To nasz wspólny wielki sukces. Jestem mega szczęśliwy.
– Jak prowadzi się najlepszą drużynę w Polsce, zwłaszcza w takim mieście jak Lublin, który jest zakochany w żużlu i ta presja na wynik wydaje się być ogromna?
– Z tym ciśnieniem to bym tak nie przesadzał. To jest sport i może się w nim wszystko wydarzyć. Owszem jest trochę nerwów, bo każdy się denerwuje, ja również, zwłaszcza przed meczem. Zależy mi bowiem bardzo na tym, aby wszystko było podopinane, żeby zawodnicy byli zadowoleni z przygotowania toru. Generalnie, żeby to wszystko zagrało. Presja oczywiście też się pojawia, ale nie ukrywam że po to robimy to wszystko, by na końcu ten tytuł zdobyć.
Oba tytuły było naprawdę trudno wywalczyć
– Łatwiej było zdobyć tytuł przed rokiem czy obronić go w tym sezonie?
– Oba tytuły było naprawdę trudno wywalczyć. Tak jak już mówiłem, to jest sport, w którym na dodatek olbrzymi wpływ na wynik mają kontuzje. To nie jest tak, że przejedzie się cały sezon i wszystko idzie jak z płatka. Są różne zrządzenia losu, których też doświadczyliśmy, tak więc żaden z tych tytułów nie przyszedł na łatwo, ale zdobyliśmy je.
– Pracujesz w Lublinie od 2019 roku. Można chyba zaryzykować stwierdzenie, że powoli uczeń przerasta mistrza. Mam tu na myśli Ciebie i Jacka Ziółkowskiego, który od lat jest prawdziwą instytucją w lubelskim speedwayu…
– Znowu się powtórzę. Na ten sukces zapracował cały sztab trenerski i wiele innych osób, które są w naszym klubie.
– Zadomowiłeś się w już w Lublinie na dobre?
– Nie mogę powiedzieć, że jest mi źle. Świadczą o tym zarówno wyniki, jak i to, że praca w Motorze to wielka przyjemność. Cieszę się bardzo, że dalej mogę robić to, co lubię. Wiadomo, że nie jest to Rzeszów, gdzie spędziłem większość swojego życia, ale w Lublinie też czuję się bardzo dobrze.
Zawsze trzymałem kciuki za Stal
– Zaglądasz czasem na stadion przy Hetmańskiej w Rzeszowie?
– Oczywiście. Mam do tego miejsca olbrzymi sentyment. Zresztą wychowałem się w Rzeszowie, więc nie może być inaczej. Zawsze jak jestem w okolicy stadionu, to staram się wpaść – i to nawet jak nie ma treningu – lub chociaż spojrzeć na niego.
– Pewnie raduje się dusza, że rzeszowski żużel wstał z kolan, a Stal awansowała w tym sezonie na zaplecze PGE Ekstraligi…
– Jasne, że tak! Zawsze trzymałem kciuki za Stal, więc cieszę się bardzo, że w rzeszowskim żużlu dobrze się dzieje. Jest awans do wyższej ligi i oby tak dalej.
– To może na wiosnę przyszłego roku przyjedziesz z Platinum Motorem Lublin na sparing do Rzeszowa?
– Są takie plany. Będę jeszcze oczywiście rozmawiał z kierownictwem Stali ale nie ukrywam, że pojawił się pomysł sparingu przed przyszłym sezonem.
– Czyli teraz co, zasłużony urlop?
– W ostatnich dniach mieliśmy zakończenie sezonu u Dominika Kubery i Bartka Zmarzlika. Z kolei teraz czekają nas jeszcze prace kosmetyczne na torze i jego przygotowanie na zimę. A w połowie listopada wypoczynek.
– A w przyszłym roku zapewne walka o kolejny tytuł drużynowego mistrza Polski…
– Taki jest plan!
Rozmawiał Marcin Jeżowski