Napisał do nas Marek Andruch, starosta bieszczadzki. Nie spodobał się mu tekst o zniknięciu baneru przygotowanego przez Bartosza Romowicza, burmistrza Ustrzyk Dolnych. Publikujemy wyjaśnienie starosty oraz komentarz autorki.
Komentarz Marka Andrucha, starosty bieszczadzkiego
W związku z artykułem opublikowanym na waszych łamach, który figuruje w sieci pod tytułem: Piknik 800+ w Ustrzykach Dolnych. Starosta zlecił kradzież baneru burmistrza? z sierpnia tego roku, którego autorką jest p. Paulina Bajda, informuję, iż treść, wymowa artykułu i część faktów są niestety zupełnie nieprawdziwe, kłamliwe, manipulujące rzeczywistością i przedstawiają moją osobę oraz pracowników Starostwa Powiatowego w negatywnym świetle oraz naruszają nasze dobra.
Wobec powyższego proszę o przedstawienie mojego wyjaśnienia.
- Piknik 800+ organizowany był przez Podkarpacki Urząd Wojewódzki i Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, a nie przez Powiat Bieszczadzki jak informuje w tekście p. burmistrz. Powiat Bieszczadzki użyczył jedynie placu przy dawnej Rafinerii Fanto.
- W dniu 29 lipca 2023r., około godziny 9.00 pracownik poinformował mnie, że przy samym wyjeździe i wyjściu z placu i krawędzi jezdni ktoś w nocy ustawił tablicę, która jest zafoliowana i ewidentnie stwarza zagrożenie dla zdrowia i życia osób wychodzących i wyjeżdżających z placu (musiała ona zostać ustawiony pod osłoną ciemności, bo byłem na miejscu wieczorem o 21.00 dzień wcześniej i tablicy nie było). Baner utrudniał widoczność, aby wyjechać trzeba było przekroczyć krawędź jedni. Istniała obawa, że osoby wychodzące, które muszą na chodnik przechodzić przez jezdnię, będą narażone na ewentualne potrącenie z uwagi na ograniczoną widoczność. Ponadto słusznie sądziliśmy, że większość uczestników pikniku, to będą dzieci, co się potwierdziło. Stąd obawy jeszcze większe.
- O zdarzeniu poinformowałem natychmiast policję, która wysłała patrol oraz Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, bo podejrzewaliśmy i słusznie, że tablica stoi nielegalnie, z naruszeniem prawa budowlanego.
- Po przebyciu na miejsce w okolicach godziny 10.00 stwierdziłem, że faktycznie tablica stoi w odległości kilku metrów od wyjścia, że ewidentnie ogranicza widoczność wychodzącym i wyjeżdżającym, że jest ofoliowana i przytwierdzona do gruntu. Wszystkie te fakty mamy udokumentowane.
- W trakcie rozmowy z policją i Inspektorem stwierdziliśmy, że baner potencjalnie stanowi zagrożenie, że nawet jeśli, ktoś kto go postawił uzyskał zgodę na zajęcie pasa drogowego (właścicielem pasa drogowego jest gmina), to doszło do naruszenia przepisów ustawy o drogach publicznych, a ponadto nie było zgłoszenia do Wydziału Budownictwa Starostwa, wobec czego mogło dojść również do naruszenia ustawy prawo budowlane.
- Niestety procedura formalna usunięcia obiektu trwałby kilka dni, a piknik miał rozpocząć się za kilka godzin. W tej sytuacji raz jeszcze zadzwoniłem na komisariat Powiatowej Policji w Ustrzykach Dolnych i poinformowałem, że wobec niemożności szybkiego usunięcia tablicy, której ustawienie w tym miejscu zagraża zdrowiu i życiu uczestników festynu, a że większość uczestników to będą dzieci, i że nie dysponuję osobami uprawnionymi do kierowania ruchem, ja wraz pracownikiem usuniemy tablicę i przekażemy ją do Biura Rzeczy Znalezionych. Ponadto poprosiłem, aby ewentualnemu właścicielowi, jeśli się zgłosi przekazać, gdzie jest tablica do odebrania.
- Następnie wspólnie z pracownikiem przy pomocy narzędzi, bo tablica była związana z gruntem, wyjęliśmy ją i zabezpieczyliśmy w budynku Fanto. Robiliśmy to w jasny dzień, nie ukrywając się, w obecności wielu osób. W poniedziałek 31 lipca 2023r., tablica została dostarczona do Biura Rzeczy Znalezionych, gdzie jest do dzisiaj, bo właściciel jej nie odebrał. Została dostarczona bez naruszenia i zafoliowana.
- Decyzja ta okazała się słuszna, bo na pikniku było bardzo dużo osób, bardzo dużo rodziców z dziećmi i faktycznie ruch drogowy był utrudniony, a tablica w tym miejscu byłaby wielkim zagrożeniem.
- Niebawem na plac Fanto samochodem wjechał pan Burmistrz, który nagrywając na komórkę powiedział, że ukradłem mu tablicę i że mam ją oddać i postawić tam, gdzie była. Odpowiedziałem, że jeśli to jego tablica to została postawiona nielegalnie, stwarza zagrożenie, jest zabezpieczona i będzie do odebrania w poniedziałek w Biurze Rzeczy Znalezionych.
Ot i cała prawda o tych wydarzeniach.
Każdy fakt, który przedstawiłem jest udokumentowany i mogę je zreferować co do minuty.
Dlatego na koniec chcę stwierdzić:
- Nieprawdą jest, że ktokolwiek ukradł tablicę p. burmistrza, bo on wiedział gdzie jest i jak ją odebrać,
- Nieprawdą jest, że tablica została zdjęta do godziny, bo została zdjęta po wielu godzinach,
- Nieprawdą jest, że nie została dostarczona do poniedziałku do Biura Rzeczy Znalezionych, bo była w tym dniu w Biurze,
- Nieprawdą jest, że została zdjęta ze względu na treść, bo tej treści nikt nie znał. Tablica była i pozostała ofoliowana. Jedynym powodem zdjęcia było zagrożenie, które stwarzała.
- Nieprawdą jest, że ktoś rozwinął tablicę, bo nikt jej nie rozwijał.
- Natomiast bezczelnością jest sugerowanie w tytule, że Starosta zlecił kradzież tablicy. To jest manipulacja koleżanki burmistrza, którą jest pani redaktor Bajda.
- Nawet tytuł, który ma na końcu znak zapytania nie ma składni zdania pytającego, a jest stwierdzeniem.
- Sądu się nie obawiam, natomiast czekam na wszczęcie sprawy z urzędu w sprawie spowodowania zagrożenia dla zdrowia i życia użytkowników drogi w związku z postawieniem tablicy i w sprawie niezgodnego z prawem tj. bez zgłoszenia postawienia tablicy oraz w sprawie wydania sprzecznej z prawem zgody na ustawienie tablicy w pasie drogowym. Mam przynajmniej nadzieję, że ową zgodę wyraził inny urząd gminu, niż ustrzycki,
- Dziwi mnie, że pani redaktor nie zadzwoniła do mnie i nie poznała stanowiska drugiej strony. Przecież ma mój numer telefonu. A właściwie to mnie nie dziwi.
- Zgodnie z prawem prasowym obowiązkiem dziennikarza, jest weryfikacja uzyskanych informacji pod kątem ich zgodności z prawdą.
- I na koniec. Burmistrz mówi o jakiejś polityce. Idąc tym tokiem rozumowania , mogę również powiedzieć że właśnie on w moim przekonaniu, dla realizacji swoich celów politycznych, naraził bezpieczeństwo mieszkańców swojej gminy.Mógł przecież postawić tablicę kilka metrów dalej, w bezpiecznym miejscu i tematu by nie było.
Łączę wyrazy szacunku.
M. Andruch, Starosta Bieszczadzki
Komentarz Pauliny Bajdy, autorki tekstu
Szanowny Panie Starosto,
odnosząc się tylko i wyłącznie do punktów, w którym wymienił mnie Pan personalnie, uprzejmie informuję, że w znacznym stopniu rozminął się Pan z prawdą w swoim komentarzu.
Zarzuca mi Pan, że jestem „koleżanką” burmistrza. A ja przypominam, że w Bieszczadach mieszkam zaledwie od kilku lat i to Pan zna dłużej burmistrza Ustrzyk Dolnych i ma prawo nazywać się jego kolegą. Z informacji jakie uzyskałam baner stanął legalnie, a Pan zlecił jego bezprawne usuniecie. Jeżeli jakąś rzecz zabiera się nielegalnie, bez zgody właściciela, to w jaki sposób należy określić tę czynność? No właśnie.
Dziwi się Pan, że do niego nie zadzwoniłam. Owszem zadzwoniłam, ale pracownicy starostwa poinformowali mnie, że nie ma Pana w pracy – co wcale nie musiało być zgodne z prawdą, ponieważ od lat nie odbiera Pan telefonów ode mnie, nie udziela komentarzy i nie odpisuje na pytania wysłane mailem. Dodatkowo, w trakcie rozmowy telefonicznej z wydawcą Super Nowości, sam Pan go poinformował, że ze mną nie rozmawia i rozmawiał nie będzie.
Powołuje się Pan na prawo prasowe. To ciekawe, bo zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej – każdemu przysługuje prawo do uzyskania takich informacji, a tego prawa odmawia mi Pan systematycznie od lat, bez podania podstawy prawnej. Proszę też pamiętać, że każdemu przysługuje skarga na bezczynność organu do sądu administracyjnego. A prawo przewiduje też sankcję karną dla urzędnika, który dopuścił się zaniedbania. Nie mam jednak ani czasu, ani ochoty na małomiasteczkowe zabawy.
Co ciekawe – Pana koledzy partyjni z np. Rzeszowa mimo tego, że nieraz „obsmarowałam” ich w prasie, wciąż mówią mi „dzień dobry” i podają dłoń na przywitanie, nie uciekając na drugą stronę ulicy i udając, że mnie nie widzą. Ale o kulturze tu nie rozmawiamy i proszę pamiętać, że małomiasteczkowość to stan umysłu, niewynikający z miejsca zamieszkania.
Na koniec dodam tylko, że dzwoniąc we wtorek 1 sierpnia do Biura Rzeczy Znalezionych w starostwie, zostałam poinformowana, że po weekendzie żadna nowa rzecz nie została dostarczona do biura. Pracownica zapisała nawet mój numer telefonu po to, by zadzwonić jeśli tablica zostanie dostarczona. Nie zadzwoniła do tej pory – najprawdopodobniej nie ze swojej inicjatywy.