
- air jordan flight 45 spring 2010 releases Legend Blue FZ2138 – 114 – air jordan flight 45 spring 2010 releases
- air jordan 5 el grito release date sept 2024 hf8833
– To już dziesiąte drzewo. Ile jeszcze ma ich spaść by ktoś zaczął interweniować? Życie ludzkie nie ma dla nich żadnego znaczenia – denerwuje się Piotr Kurowski z Lutowisk. Od lat alarmuje on o drzewach spadających na bieszczadzkie drogi.
Ostanie drzewo na drogę 896, prowadzącą z Lutowisk do Czarnej, spadło w miniony weekend. Na tym niespełna dziesięciokilometrowym odcinku takie przypadki nie są nowością, szczególnie obok kamieniołomu. W miniony weekend wiał silny wiatr, a strażacy w regionie mieli ogółem sporo pracy. Interweniowali ponad 280 razy. W teren najczęściej wyjeżdżali na wchodzie i południu województwa podkarpackiego w powiatach przemyskim, jarosławskim i bieszczadzkim.
Wezwanie otrzymała też jednostka OSP z Czarnej Górnej. Z powodu silnego wiatru, okiści i intensywnych opadów śniegu przy drodze złamało się drzewo. Jego jedna cześć zawisła nad rowem a druga spadła na jezdnię. Stanowiło spore zagrożenie dla kierowców, którzy poruszali się po drogach w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych. Strażacy pracowali w nocy, a drzewo udało się na szczęście szybko usunąć.
Drzewo spadło na samochód. „To cud, że nikt jeszcze nie zginął”
Mieszkaniec Lutowiska, Piotr Kurowski, od lat alarmuje o takich przypadkach. W 2017 roku drzewo spadło tuż przed samochodem, który prowadziła mieszkanka Dwernika. Do kolejnego zdarzenia doszło dwa lata później – zimą 2019 roku, a do następnego w czerwcu. Ten ostatni przypadek był szczególnie niebezpieczny, bo drzewo wgniotło maskę auta, które prowadziła Lucyna Kurowska nike navy acg fw18 , nike navy acg fw18 Low Release Date - SBD.
Kolejne drzewa spadały w 2022 roku, a ostatnie pod koniec stycznia tego roku. Ogółem od 2017 roku było ich dziesięć.
– To cud, że nikt jeszcze nie zginął. W każdej chwili może tam jednak dojść do nieszczęścia – mówi Piotr Kurowski.
Wskazuje, że wini są tu leśnicy, którzy mają pieczę nad tym terenem i niedostatecznie zabezpieczają okolicę drogi. Sprawę kilkukrotnie zgłaszał do prokuratury. Niestety była umarzana.
– Prokuratura od lat powtarza tą samą mantrę. Ile mamy czekać, aż ktoś zginie albo zostanie ciężko ranny? Życie ludzkie ich nic nie obchodzi – denerwuje się.
Nadleśnictwo Lutowiska: systematycznie usuwamy niebezpieczne drzewa
Dzięki jego uporowi, w ubiegłym roku doszło do wizji w terenie. Oprócz Kurowskiego uczestniczył w niej nadleśniczy z Lutowisk Rafał Osiecki i zastępca dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie, Jan Mazur. Lasy zadeklarowały wtedy, że z pasa drogowego usuną drzewa, które mogą stanowić zagrożenie.
– I robimy to systematycznie, zgodnie z zarządzeniem wykonujemy przeglądy i usuwamy niebezpieczne drzewa. Od początku roku usunęliśmy już ich kilkaset – mówi Rafał Osiecki, nadleśniczy Nadleśnictwa Lutowiska.
Przyznaje, że ostatnio drzewo rzeczywiście znowu spadło, jednak stało ono nie na terenie lasów, a na terenie należącym Wojewódzkiego Zarządu Dróg. Pas przy pasie drogowym należy bowiem właśnie do WZD i ta jednostka ma utrzymywać tam porządek.
– Było to małe drzewo, bo miało średnicę od 30-40 cm i spadło na pobocze, nie na jezdnię – wyjaśnia.
Wytypowano kolejne drzewa na trasie Czarna – Lutowiska
Dodaje też, że lasy na bieżąco zajmują się porządkowaniem terenu przy bieszczadzkich drogach.
– W ubiegłym tygodniu była okiść, po której zrobiliśmy przegląd drzew na odcinku Czarna – Lutowiska. Wyznaczyliśmy do usunięcia 33 drzewa, które są potencjalnie niebezpiecznie. Będą usuwane na przełomie grudnia-stycznia – zapewnia nadleśniczy.
Dodaje, że jego jednostka ma też w planowych cięciach wytypowane drzewa powyżej drogi, które zostaną usunięte. Tu wycinka ma się zacząć na dniach. Dodatkowo prowadzone są przeglądy drzew na innych odcinkach dróg. Ostatnio przy drodze Czarna – Polana, Polana – Rajskie czy Nasiczne – Zatwarnica.

Drzew spada dużo mniej
Nadleśniczy dodaje, że to, iż po ostatniej okiści spadło tylko jedno drzewo jasno pokazuje, że prace są prowadzone prawidłowo.
– Jakbyśmy spojrzeli z dwadzieścia lat wstecz, to drzewa przy drogach prawie zachodziły na siebie, tworząc wręcz tunel. Teraz są mocno odsunięte, nawet best nike running shoes po kilkanaście metrów od drogi.
Jakub Doliwa, szef Ochotniczej Straży Pożarnej w Lutowiskach potwierdza, że w ostatnim czasie jego jednostka ma mniej wyjazdów do drzew, które spadają na drogi. Ostatnia duża akcja odbyła się w ubiegłym roku, właśnie na trasie Czarna – Lutowiska.
– Od czasu kiedy nadleśnictwo z zarządem dróg zrobili tam przebierz drzew, interwencji jest mniej. Owszem w czasie większych opadów śniegu zdarzają się interwencje i jadą lokalne jednostki, ale takich przypadków jest dużo mniej niż w ostatnich latach – podkreśla.
Piotr Kurowski: wciąż robią za mało
Piotr Kurowski nie zaprzecza, że nadleśnictwo prowadzi tam prace, ale według niego nie są one wystarczające.
– Mamy XXI wiek. Okiść nie stanowi żadnego usprawiedliwienia. Według mnie robią za mało by temu zapobiegać – podkreśla.
Kurowski liczy też na to, że sprawą w końcu zainteresuje się też dyrektor generalny Lasów Państwowych, bo drzewa spadające na drogi, to nie tylko problem Bieszczadów.
– W końcu dostali pismo z ministerstwa Klimatu i Środowiska, w którym Lasy dostały nakaz zapewnienia bezpiecznego przejazdu pomiędzy Lutowiskami a Czarną. Zobaczymy co odpiszą – dodaje Kurowski.
_____
MAGAZYN: 60 lat temu żubry wróciły w Bieszczady. Przyjechało pięć, dziś jest ponad siedemset