Gotówką i słodyczami była wypełniona srebrna skrzynia, którą ktoś podrzucił bladym świtem pod Dom Dziecka w miejscowości Długie koło Krosna. Była zabezpieczona kłódką na kod. Hasło otrzymał prawie w tym samym czasie śpiący 30 kilometrów dalej mężczyzna. Kto zdecydował się na ten piękny gest? Internauci mają swój typ.
Policja do Domu Dziecka w Długiem została wezwana w sobotę z samego rana.
– Zgłoszenie do dyżurnego wpłynęło o godz. 7:26 – informuje mł.asp. Arkadiusz Pałys z Komendy Miejskiej Policji w Krośnie.
Policjanci przyjechali z pirotechnikiem
Zgłaszający zaalarmował policjantów, że pod drzwi placówki opiekuńczo-wychowawczej w miejscowości Długie niedaleko Krosna podrzucono metalową skrzynię.
– Miała być zabezpieczona metalowym łańcuchem oraz kłódką. Na miejsce został wysłany patrol prewencji, w składzie którego był funkcjonariusz z przeszkoleniem pirotechnicznym. Musieliśmy sprawdzić skrzynię, czy nie zagraża mieszkańcom i sąsiadującym budynkom – wymienia Arkadiusz Pałys.
Okazało się jednak, że otwarcia skrzyni nie było problemem.
– W obecności pracowników placówki oraz właściciela portalu Krosno112 została ona otworzona. Dla wszystkich było to miłe zaskoczenie, bo w środku znajdowała się duża liczba słodyczy oraz gotówka – wymienia policjant.
Tajemniczy telefon. „W środku są same dobre rzeczy”
Skąd jednak obecność na miejscu Marcina Mikosza – redaktora naczelnego krośnieńskiego portalu? Ta historia brzmi jak z filmu. W sobotę rano mężczyzna smacznie spał, kiedy zadzwonił jego telefon.
– Mężczyzna powiedział, że chce pozostać anonimowy. Dzwoni w sprawie Domu Dziecka w Długiem i kod to cztery siódemki, a w środku są same dobre rzeczy. Wszystko działo się szybko, a ja byłem zaspany – relacjonuje Marcin Mikosz. – Dopiero po chwili dotarło do mnie, aby zadzwonić do pani dyrektor z domu dziecka i skonfrontować z nią te informacje – dodaje dziennikarz.
Dziennikarz próbował oddzwaniać na tajemniczy numer, ale nikt telefonu nie odbierał. Kiedy skontaktował się z dyrektorką placówki, ta powiedziała, że nie może rozmawiać, musi dzwonić na policję, bo ktoś podrzucił im skrzynię.
– A ja na to mówię, że dzwonię właśnie w tej sprawie… – opowiada redaktor naczelny krośnieńskiego portalu.
Mężczyzna pojechał do oddalonej o 30 kilometrów miejscowości Długie. Okazało się, że po wpisaniu kodu, skrzynia się otworzyła. W środku było 100 tys. zł i słodycze.
– Przygoda jak filmu – mówi Marcin Mikosz.
Kamery ośrodka zarejestrowały zakapturzonego mężczyznę. Ciężko go jednak na zdjęciach rozpoznać. Co ze skrzynią? Po tym jak policjanci wykonali z nią „niezbędne czynności”, została przekazana pracownikom domu dziecka. Policja darczyńcy szukać nie będzie.
Czy za akcją w domu dziecka stoi słynny youtuber?
Niesamowita historia skrzyni pełnej łakoci i gotówki rozniosła się po całej Polsce. Ludzie zaczęli zastanawiać się kim jest mężczyzna o tak wielkim sercu.
„Podejrzanym” internautów jest youtuber Budda. Świadczyć ma o tym jego twitt o treści: „Skrzynka pełna Cashu wypelnionaaaa aż po brzegiiiii (…)”.
Innym dowodem ma być zdjęcie rejestracji na jego samochodzie, która zawiera trzy siódemki. „Przypadek?” – zastanawia się polski internet.
Budda w weekend stał na pewno za inną akcją, która sparaliżowała pół Rzeszowa. W sobotę lał paliwo każdemu, kto przyjechał na stacje paliw Watkem przy al. Armii Krajowej. 24-letni Kamil Labudda publikuje w internecie głównie filmy o motoryzacji. Jego kanał subskrybuje ponad milion użytkowników. Na razie oficjalnie nie przyznał się do skrzyni. Odniósł się jednak do podejrzeń.
– Ja te tablice wrzuciłem na auto rok temu – pisze w internecie i zapowiada, żeby wszyscy zainteresowali tematem wykazali się jeszcze chwilą cierpliwości. – Wystarczy poczekać na film, aby wszystkiego się dowiedzieć i zobaczyć spin-off (z pol. produkt uboczny) – tajemniczo zdradza twórca, zaznaczając że ukaże się on w sobotę, choć nie podaję którą.
Dyrektorka Domu Dziecka w Długiem: jesteśmy bardzo wdzięczni
Sobotni poranek bardzo dobrze pamięta Monika Nowak, dyrektorka Domu Dziecka w Długiem.
– Tego nie da się zapomnieć – uśmiecha się kobieta. I dodaje, że nie było obawy, że skrzynia zawiera coś niebezpiecznego. – Aczkolwiek ze względów bezpieczeństwa podjęliśmy taką decyzję, aby wezwać funkcjonariuszy policji – wyjaśnia Monika Nowak.
W domu dziecka nie ma teraz innego tematu, niż podrzucona srebrna skrzynia ze skarbami. Jego wychowankowie na bieżąco częstują się już smakołykami, które dołączone były to pieniędzy. W placówce nie mają podejrzeń, kto mógł być lipcowym św. Mikołajem.
– Ale jesteśmy mu bardzo wdzięczni – mówi dyrektorka domu dziecka w Długiem.
Na co przeznaczone zostanie 100 tys. zł?
– Pieniądze przeznaczymy zgodnie z wolą darczyńcy, czyli na potrzeby domu dziecka i wychowanków. O konkretach jest jeszcze za wcześnie, aby mówić – mówi Monika Nowak.