Każdy, kto miał okazję obejrzeć w TVP jakiś program informacyjny lub publicystyczny, wie, że PiS zamienił telewizję publiczną w swoją tubę propagandową. Jeszcze przed wyborami spora część społeczeństwa domagała się likwidacji TVP Info, która zasłynęła jako wyjątkowo kłamliwa szczujnia służąca władzy. Nie była jednak jedyna.
Dziś wiemy już, że władza się zmieni. Co postanowi zrobić z TVP – zobaczymy, wątpliwe jednak by telewizję tę zlikwidowano. Raczej należy spodziewać się głębokich zmian personalnych o programowych, by TVP na powrót stała się z rządowej telewizją publiczną. To samo najpewniej będzie dotyczyło Polskiego Radia.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Wybory 2023, okręg 23. Rzeszów „wyspą opozycji”, Paweł Kowal dostał tu najwięcej głosów
Warto jednak pamiętać, że media należące do państwa, to nie jedyne, które za rządów PiS były i – siłą rzeczy – są nadal zależne od władzy. Mowa o mediach z grupy Polska Press, które w grudniu 2021 roku przejął od zagranicznego koncernu PKN Orlen. To dzienniki, tygodniki i portale lokalne. Wiadomo, że Orlen je wykupił, żeby na właśnie lokalnych poletkach promowały tak władzę centralną, jak i lokalnych działaczy PiS. I tak się działo.
Tuby PiS zawiodły, ale…
Teraz rodzi się pytanie – co spółka zrobi z tym potencjałem do promowania PiS, zanim zmienią się jej władze? Na logikę dróg może być wiele.
Z jednej strony te tuby PiS-u, podobnie jak media rządowe, zawiodły. Mimo starań, nie zdołały przekonać wyborców, że trzecia kadencja PiS-u to dla nich najlepsza perspektywa. Nie spełniły zatem swej roli i całkiem logicznym byłoby pozbycie się ich po prostu.
Z drugiej strony po tym, jak media rządowe znów staną się publiczne, PiS straci możliwość promowania się w nich od rana do nocy. Zatem „obajtkowe” media całkiem by się mu przydały, bo będzie można promować w nich swoich lokalnych działaczy oraz szczuć na lokalną władzę, jeśli ta nie jest PiS-owska. Oraz na tę, którą stworzy prodemokratyczna większość sejmowa.
A przecież całkiem niedługo czekają nas wybory samorządowe. Wybory, w których PiS wypadał z reguły gorzej niż w wyborach parlamentarnych. O ile teraz będzie tak samo, to będzie już katastrofa partii Jarosława Kaczyńskiego i pożegnanie działaczy partyjnych z ciepłymi posadkami w niektórych samorządach. W związku z tym na pewno w PiS jest pokusa, by media z grupy Polska Press przejąć zanim w Orlenie zmienią się władze spółki.
– Nie będzie to raczej proste – uważa były dziennikarz lokalnego medium z grupy Polska Press z Podkarpacia. – Po pierwsze trzeba by szybko przeprowadzić procedury przetargowe, bo wątpliwe, by ktoś chciał to kupić w pakiecie. A tego nie zdążą zrobić nim zmienią się orlenowskie władze – dodaje nasz rozmówca pragnący zachować anonimowość.
– Po drugie, kto w ogóle chciałby te tytuły kupić? – pyta.
Marek Rząsa: zachłanność ludzi PiS nie zna granic
Poseł PO z Przemyśla, Marek Rząsa jest innego zdania.
– Bezczelność i zachłanność ludzi PiS nie zna granic, nie zdziwiłbym się więc gdyby komuś z tej ekipy wpadł do głowy pomysł, by tę sieć mediów lokalnych sprzedać za grosze jakiemuś swojemu człowiekowi, czy jeszcze gorzej rosyjskim lub węgierskim oligarchom – zauważa. – Pamiętamy przecież co zrobili z perłą polskiej gospodarki Lotosem. Muszą mieć jednak świadomość, że PiS za chwilę straci władzę, prokuratura odzyska niezależność, a działacze PiS stracą parasol ochronny. Raczej ich wszystkich prezydent Duda nie ułaskawi – dodaje.
– Moim zdaniem warto byłoby te tytuły jednak zatrzymać. Oczywiście po gruntownej wymianie kadry – sądzi kolejny były już pracownik grupy Polska Press. – Właśnie, dlatego, by uniemożliwić PiS-owi ponowne ich przyjęcie i wykorzystywanie do swej propagandy szczególnie przed wyborami samorządowymi – stwierdza.
Co będzie z mediami grupy Polska Press – czas pokaże. Póki co trzymają się one linii wspierającej partię Jarosława Kaczyńskiego.
