W sobotę, 17 czerwca, w Moszczanicy, w gminie Stary Dzików, doszło do makabrycznej zbrodni. Zamordowana została 74-letnia Krystyna G. Podejrzany o morderstwo jest zięć ofiary, 54-letni Józef B. Grozi mu od 8 do 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocie. Mężczyznę dzisiaj przesłuchano. Nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania zeznań.
Przypomnijmy. 74-latka mieszkała w jednym domu ze swoją córką i jej mężem. Ona zajmowała parter, małżonkowie piętro. Starsza pani miała być skonfliktowana z córką i zięciem. Nikomu jednak nie przyszłoby do głowy, że rodzinne nieporozumienia doprowadzą do morderstwa. Mieszkańcy Moszczanicy są wstrząśnięci tym co się stało.
- PRZECZYTAJ TEŻ: 12 lat za brutalne zabójstwo w ośrodku wychowawczym w Łańcucie
W sobotę ok. godz. 10. do pani Krystyny przyszedł krewny. Zastał ją leżącą we krwi. Kobieta już nie żyła. Jak ustalili później śledczy, do zgonu 74-latki doszło tego samego dnia nad ranem. Zamordowana miała liczne obrażenia, a także ślady świadczące o tym, że broniła się przed napastnikiem, jej ciało poddano sekcji zwłok. W domu znaleziono i zabezpieczono zakrwawiony nóż.
Kilka godzin później policjanci zatrzymali zięcia ofiary, 54-letniego Józefa B. Nie można go było przesłuchać, ponieważ w chwili zatrzymania był kompletnie pijany, miał we krwi 2 promile alkoholu.
Zbrodnia w Moszczanicy. Zięć ofiary usłyszał zarzut zabójstwa
W poniedziałek (19 czerwca) mężczyźnie przedstawiono zarzut zabójstwa.
– Podejrzany usłyszał zarzut popełnienia przestępstwa z art. 148 par. 1 Kodeksu karnego, to jest zabójstwo z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia swej ofiary – poinformowała prok. Marta Pętkowska, rzecznik prasowy przemyskiej Prokuratury Okręgowej.
Jak ustalili śledczy zabójca zadał swej ofierze co najmniej pięć ciosów narzędziem ostrokrawędzistym w klatkę piersiową i brzuch oraz tępokrawędzistym po całym ciele. Wskutek tego Krystyna G. doznała wstrząsu pourazowego, wytrząsu pokrwotocznego oraz złamania kręgosłupa lędźwiowego, co spowodowało jej zgon.
– Podejrzany nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania zeznań. Grozi mu od 8 do 25 lat pozbawienia wolności lub dożywotnie pozbawienie wolności – dodała prok. Marta Pętkowska.