Odbyła się kolejna rozprawa w głośnym procesie przeciwko wójtowi gminy Medyka, Markowi I. Samorządowiec jest oskarżony m.in. o nękanie swej byłej pracownicy i kochanki i doprowadzenie jej do targnięcia się na swe życie. Grozi mu od 2 do 12 lat odsiadki. Na sali rozpraw doszło do spięcia oskarżycielki publicznej, prokurator Anny Niżnik-Hop i obrońcy Marka I., mecenasa Andrzeja Matusiewicza. Prok. Niżnik-Hop zapowiedziała skargę na byłego posła i senatora PiS do Okręgowej Izby Adwokackiej.
Na poprzednich rozprawach przesłuchano oskarżonego Marka I. i pokrzywdzoną Annę O. Kobieta pracowała w medyckim Urzędzie Gminy, jako kadrowa od 2016 roku. W końcówce 2018 roku, jak przyznała, wdała się w romans z wójtem. Miał on wyznawać kobiecie miłość i obiecywać, że rozwiedzie się z żoną. Tymczasem w 2021 roku rozwodem zakończyło się małżeństwo pokrzywdzonej. Wtedy to zażądała, by kochanek wywiązał się z obietnic i także rozstał ze swą małżonką. Tak się nie stało, więc Anna O. postanowiła zakończyć intymną relację z Markiem I. Według jej zeznań ten nie umiał się z tym pogodzić i zaczął uprzykrzać się życie.
Miał obrażać, wyzywać i naruszać nietykalność cielesną
Akt oskarżenia skierowany przeciw wójtowi gminy Medyka jest obszerny i mówi o znęcaniu się samorządowca nad byłą pracownicą. Marek I. miał Annę O. obrażać, wyzywać, poniżać, izolować od innych pracowników, nękać telefonami i wiadomościami tekstowymi o różnych porach dnia i nocy, a także naruszać jej nietykalność cielesną. Do tego miał też straszyć kobietę zwolnieniem z pracy, które zresztą nastąpiło z jego inicjatywy w lutym zeszłego roku.
To wszystko zdaniem śledczych doprowadziło Annę O. do targnięcia się na swoje życie. Marek I. zarówno w śledztwie, jak i przed sądem nie przyznał się do zarzucanych mu czynów ani też do romansu z byłą podwładną. Twierdził, że z Anną O. łączyła go wyłącznie relacja przyjacielska. I, że nie dręczył jej, a jedynie motywował do pracy, którą jego zdaniem wykonywała niedbale. Jednocześnie nie umiał logicznie uzasadnić dlaczego wobec tak złej oceny pracy pokrzywdzonej nie zwolnił jej wcześniej.
Tajemnica zaginionego tostera
Jak bumerang na kolejnych rozprawach procesu przeciwko wójtowi Markowi I. powraca temat zaginionego tostera. W 2022 roku dwa tostery zakupiła na polecenie wójta z gminnych pieniędzy pokrzywdzona Anna O. Miały one służyć w kuchni punktu recepcyjnego dla uchodźców wojennych z Ukrainy w medyckiej Hali Sportowej. Jak uparcie twierdzi wójt Marek I. jeden z tosterów zniknął. Jak sugeruje oskarżony samorządowiec miała go sobie przywłaszczyć Anna O.
Tymczasem pokrzywdzona zeznała, że nie ma pojęcia co stało się z tosterem. O kłótni wójta Marka I. z Anną O. o toster opowiadał w poniedziałek (15 stycznia) przed sądem świadek, kierownik medyckiej Hali Sportowej.
– Przyszła do mnie pani Ania i pytała mnie, czy wiem co stało się z tosterem – zeznawał mężczyzna. – Prosiła, byśmy poszli go poszukać. Nim to się jednak stało pojawił się pan wójt i zaczął krzyczeć na panią Anię. Powiedział do niej o ile pamiętam „zamknij się”. Ona też mówiła podniesionym głosem, ale cały czas zwracała się do oskarżonego per „panie wójcie” – podkreślał świadek.
Kierownik Hali Sportowej w Medyce wspomniał też, że do tosterów zakupionych i dostarczonych do punktu recepcyjnego przez Annę O. dostęp miało bardzo wiele osób. W tym wolontariusze pracujący tam w kuchni, a sprzęt ten nie był nigdzie zewidencjonowany.
Oskarżony Marek I. natarczywie wypytywał świadka czy wie gdzie jest zaginiony toster, ten konsekwentnie zaprzeczał. Zważywszy na to, że wspomniane urządzenie kosztowało niemal 3 lata temu 130 złotych obsesyjne zainteresowanie Marka I. jego losami może budzić spore zdziwienie.
Oskarżycielka publiczna, prok. Anna Niżnik-Hop pytała natomiast świadka o to, czy pokrzywdzona Anna O. ubierała się niestosownie do pracy, co zarzucał jej wójt.
– Pani Ania to elegancka kobieta – odpowiedział na to świadek.
Siostra Anny O.: napisała, że nie chce już żyć
Kolejnym świadkiem w procesie przeciwko Markowi I. była siostra pokrzywdzonej Anny O.
– Wysłała mi sms-a, żebym zaopiekowała się jej dziećmi – opowiadała przed sądem. – Napisała, że nie chce już żyć i zażyła tabletki. Byłam w szoku. Zadzwoniłam do siostrzeńca, żeby sprawdził co z mamą. To on zawiadomił pogotowie. Gdy przyjechałam do siostry właśnie ją zabierano do szpitala – wspominała.
Kobieta mówiła także o tym, że siostra zwierzyła się jej z romansu z wójtem Markiem I.
– Nie pochwalaliśmy tego w rodzinie – przyznała. – Przez ten romans rozpadło się małżeństwo mojej siostry. Nie miałam pojęcia, że Anna chciała zakończyć tę relację i była przez to dręczona przez Marka I. Dowiedziałam się tego dopiero później. Gdy siostra wyszła już ze szpitala o otworzyła się przede mną – mówiła kobieta.
– Przez tę sprawę siostra stała się inną osobą. Kiedyś była wesołą kobietą, teraz potrafi rozmawiać tylko o tym do czego doprowadziło ją zachowanie Marka I. – zauważyła siostra pokrzywdzonej. – Została sama z dziećmi, opiekuje się naszym chorym tatą. Została zwolniona z pracy, łatwo jej nie jest. Ale to silna kobieta i dobrze, że zdecydowała się przed prokuratorem i sądem ujawnić prawdę o całej tej sytuacji – podkreśliła.
Spięcie na sądowej sali
Na sali rozpraw doszło do poważnego spięcia pomiędzy prokurator Anną Niżnik-Hop, a obrońcą Marka I., mecenasem Andrzejem Matusiewiczem. Ten doświadczony adwokat, były poseł i senator PiS, zaczął pytać siostrę pokrzywdzonej, czy wie, iż ta zasiadała w Radzie Rodziców II LO w Przemyślu.
– Do czego ma zmierzać to pytanie? – zainteresował się sędzia Tomasz Kuźma prowadzący proces przeciwko Markowi I.
– Zaraz wykażę – obiecał mec. Matusiewicz, ale sędziego to nie przekonał.
– Nie, proszę po prostu powiedzieć – zachęcił Kuźma.
– Pani pokrzywdzona zasiadała w tej samej Radzie Rodziców, co pani prokurator. Panie się dobrze znają, ich synowie są uczniami tej samej klasy w II LO – oznajmił obrońca Marka I.
W tym momencie o głos poprosiła oskarżycielka publiczna prok. Niżnik-Hop.
– Proszę wysokiego sądu, nie zasiadam i nie zasiadałam w żadnej Radzie Rodziców w szkole mojego syna. Być może syn pokrzywdzonej chodzi do tej samej szkoły, niemałej zresztą, ale na pewno nie są w jednej klasie z moim synem – podkreśliła oskarżycielka publiczna.
– Gdyby pokrzywdzona była moją znajomą, wyłączyłabym się z tej sprawy – zapewniła. – Sugestie pana mecenasa, jakobym uchybiła urzędowi prokuratorskiemu są dla mnie obraźliwe i złożę w tej sprawie skargę na niego do Okręgowej Izby Adwokackiej – oświadczyła prokurator.
Proces wójta Medyki. Kolejne rozprawy w lutym
Sędzia Tomasz Kuźma wyznaczył terminy kolejnych rozpraw procesu przeciwko Markowi I. wójtowi gminy Medyka na 23 i 26 lutego oraz na 1 marca. Na każdej z nich wysłuchanych ma zostać po trzech świadków.
Nie wiadomo, czy 66-letni Marek I. zechce po raz kolejny wystartować jako kandydat na wójta gminy Medyka w nadchodzących wyborach samorządowych. Funkcję tę pełni nieprzerwanie od 2006 roku. Wcześniej startował z niezależnego komitetu wyborczego, jednak w ostatnich wyborach w 2018 roku wystartował z poparciem PiS.
_____
[yop_poll id=”11″]
PRZECZYTAJ TEŻ: Kto będzie prezydentem Przemyśla? Zapowiada się ostra walka