Rzeszowscy urzędnicy nadal nie pokazali wniosku, który miał im zapewnić tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2029. To nie przeszkodziło im wcale w zorganizowaniu spotkania, które było poświęcone omówieniu niewątpliwej porażki w konkursie. Prezydent Konrad Fijołek przekonywał, że wniosek był bardzo dobrze oceniony przez komisje: – To była decyzja polityczna – mówił zgromadzonym w Teatrze Maska.
Na początku grudnia komisja oceniająca wnioski o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury opublikowała swój raport z konkursu, który odbył się jesienią w Warszawie. A w tym tygodniu w Teatrze Maska w Rzeszowie odbyło się spotkanie urzędników ze Społeczną Radą Kultury.
Miasta, które przeszły dalej, ukradną pomysły Rzeszowa?
Miała być rozmowa o konkursie na tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Ale jak to zrobić, skoro urzędnicy nadal nie chcą pokazać pełnego wniosku, który zaprezentowali w Warszawie? Tłumaczą, że to dlatego, że konkurs jeszcze trwa. I miasta, których prezentacje były na tyle mocne, że przeszły do kolejnego etapu, mogą skraść świetne pomysły Rzeszowa.
Takich kompleksów nie mają choćby Toruń, czy Lublin, których aplikacje można znaleźć w sieci. Np. tę, którą zaprezentował Toruń można podejrzeć tutaj: Sztuka Przyciągania.
Jednak rzeszowianie pomysłów z wniosku póki co nie poznają. Zresztą o tym, że znalazły się w nim propozycje mieszkańców, nie wiedzą nawet sami ich pomysłodawcy. Taka sytuacja spotkała rzeszowską poetkę, Krystynę Lenkowską, która dopiero na spotkaniu dowiedziała się, że miasto umieściło jej festiwal o Przybosiu we wniosku. Wcześniej nie odpisano jej nawet na mejla w tej sprawie, choćby jednym słowem.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Rzeszów nie będzie Europejską Stolicą Kultury. Koniec marzeń
Zawodzi także postawa członków i członkiń Społecznej Rady Kultury. Mimo iż raport komisji pojawił się na stronach ministerialnych w pierwszym tygodniu grudnia, to podczas spotkania nikt nie nawet nie zapytał o słabe punkty prezentacji. Dyrektor Wydziału Marki Miasta, Współpracy Gospodarczej i Turystyki Kamil Czyż zapewnił publikę, że jest on obecnie skrupulatnie analizowany przez urzędników. Zarówno wnioski komisji z prezentacji Rzeszowa, jak i innych startujących miast.
Rzeszów Europejską Stolicą Kultury? Po co wam ten tytuł
A jak oceniła komisja wniosek Rzeszowa o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury? Zarzuca, że w prezentacji znalazło się… mało konkretów. Na to urzędnicy mają odpowiedź, że „na to miał być czas podczas drugiego etapu”. Cóż, komisja miała odmienne zdanie.
Hasło „Moving Map”, które do końca trzymane było w tajemnicy, a jest głównym mottem projektu, zdaniem komisji „nie rezonuje solidnie z poszczególnymi częściami programu”. Podkreślano, że założeniom projektu brakuje konkretnych szczegółów. Ogranicza to zrozumienie, jak tytuł ESK2029 wpłynie na miasto Rzeszów – punktuje komisja.
To, co wyróżniła, to wykorzystanie kultury jako narzędzia do budowania bezpiecznej przestrzeni i wzmacniania gotowość na kryzysy poprzez budowanie „poczucia sprawczości i solidarności”. A wśród programów spodobał się m.in. projekt artFULL JOURNEY, skierowany do osób z niepełnosprawnościami. Komisja bardzo dobrze oceniła także strategię marketingową i komunikacyjną miasta na tle konkurencji.
– Choć będzie ona w 2029 roku dość wymagająca – zauważają członkowie komisji.
Wśród plusów prezentacji, komisja podkreśla, że Rzeszów przyjął niedawno Strategie Rozwoju Kultury oraz Strategię Rozwoju Publiczności. Są w pełni zbieżne z wizjami tego, czym jest ESK.
– Komisji spodobała się strategia zaangażowania publiczności, aczkolwiek uważa ją za dość teoretyczną – można przeczytać w ocenie wniosku.
Ograniczone gatunki artystyczne, a program mało przejrzysty
Podczas spotkania w Teatrze Maska rzeszowscy urzędnicy chwali się, że mają doświadczenie w organizacji dużych imprez. Za przykład podano Europejski Stadion Kultury i Festiwal Trans/Misje (organizowany przez Teatr im. Wandy Siemaszkowej, który nie jest miejską placówką). Dodatkowo wiemy też, że postanowiono w aplikację włączyć niszowy festiwal Tony. Przypomnijmy jednak, że nie odbywa się od dwóch lat. Tajemniczy projekt o nazwie „Festiwal TONY 2024”, opiewający na 50 tys. zł pojawił się co prawda wśród propozycji Rzeszowskiego Budżetu Obywatelskiego, nie uzyskał jednak wystarczającej liczby głosów.
We wniosku przedstawiono także ceremonie otwarcia i zamknięcia celebracji ESK w Rzeszowie. Ale tu komisja ma swoje „ale”.
– Prezentowane gatunki artystyczne są dość ograniczone, skupiając się na tradycyjnych i/lub klasycznych formach sztuki – wytyka. – Opis, jak program połączy lokalne dziedzictwo i tradycyjne formy sztuki z innowacyjnymi i eksperymentalnymi sposobami ekspresji kulturowej uznano za zbyt ogólne. Obejmowały tylko kilka z wymienionych przykładów.
Na pocieszenie atuty miasta w zakresie dostępności dróg oceniono jako dobre, a zaplecze zakwaterowania turystów jest zdaniem komisji odpowiednie.
W końcowych wnioskach komisja stwierdza, że program skonstruowany przez Rzeszów jest bardzo przemyślany. Napisano go z myślą o wyzwaniach geopolitycznych. Jednakże na tym etapie konkursu, program kulturalny i artystyczny jest mało przejrzysty, a potencjał miasta nie jest efektywnie wykorzystany. Oprócz tego, w opinii komisji, niewystarczająco odnosi się on do wymiaru europejskiego. Zarzucano, że program nie jest spójny. Komisja obawiała się też, że podzielenie programu na poszczególne lata, spowoduje, że miasto nieodpowiednio skupi się na toku tytułowym.
Konrad Fijołek: to wszystko przez politykę
Prezydent Konrad Fijołek uważa, że komisja bardziej docenia tych, którzy nad „życiem kulturalnym” pracowali ponad dekadę.
– Jeśli ktoś jest konsekwentny w działaniu i dzisiaj zgłasza się do takie rywalizacji, to ma z samego tego powodu przewagę – mówił do Społecznej Rady Kultury.
Przyznał, że miasto przygotowania rozpoczęło rok temu.
– Być może to był jakiś element, który spowodował wahanie się wśród członków komisji – domniema Konrad Fijołek.
Mimo to prezydent stoi murem za swoimi urzędnikami i broni prezentacji. Ocenia ją jako „bardzo dobrą, bardzo dobrze odebraną przez komisję i bardzo wysoko ocenioną”.
Dlaczego więc mimo tych absolutnych plusów, niczym Polska reprezentacja w piłce nożnej, nie wyszliśmy nawet z grupy?
– Tu pojawia się wątek polityczny. W pierwotnym harmonogramie tej rywalizacji wyniki miały być w grudniu. Od 11 grudnia mamy nowy rząd, jest powiew nadziei. Być może dlatego my nie możemy się tą nadzieją i tym tytułem ESK2029 cieszyć. Ktoś z jakiegoś powodu przyśpieszył wszystkie te działania i chciał mieć polityczne decyzje w tym względzie. Jestem o tym głęboko przekonany, że chodziło o to, aby podjąć polityczne decyzje, aby poprzedni rząd miał jeszcze wpływ na to, co się w tej mierze zadzieje – mówi odważnie Konrad Fijołek.
Przypomnijmy, że w komisji zasiadali także przedstawiciele UE. Przewodniczącą była Suvi Innilä, z imponującym doświadczeniem. Sama zresztą była kierowniczką projektu miasta Turku w Finlandii, które zdobyło tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2011 roku.
– Jest też pewnym zwyczajem, że dany rząd ma jakiś wpływ na to, co się dzieje w tym względzie. A jeśli nałożymy na to różne czynnik polityczne niektórych miast, które mają jakiś kompleks Rzeszowa, może w związku z tytułem Miasta-Ratownika, czy zainteresowania całego świata naszym miastem. Dziwnym trafem minister kultury, tłumaczy się, że współfinansuje filharmonię. Tak się w ten sposób usprawiedliwiał, że nie ma nas w tym finale. I tak też to odebrałem, że to wyraźny sygnał, że to decyzja polityczna – uważa Konrad Fijołek.
_____
Do drugiego etapu przeszły: Lublin, Katowice, Bielsko-Biała i Kołobrzeg. Sprawdziliśmy, jak bardzo pomogła im w tym polityka.
Prezydent Lublina, Krzysztof Żuk, należy do PO. Podobnie, jak prezydent Bielsko-Białej, Jarosław Klimaszewski. Z tą partią jest też związana prezydentka Kołobrzegu, Anna Mieczkowska. Prezydent Katowic Marcin Krupa, startował na to stanowisko jako kandydat niezależny. Co prawda miał w wyborach poparcie SLD i PiS, twierdził jednak, że wcale o to drugie nie zabiegał.