“Mamy dość”, „Chcemy lekarzy, nie misjonarzy” i “Ani jednej więcej!” krzyczeli na ulicach Rzeszowa kobiety i mężczyźni. Wyszli z domów, bo nie mogą patrzeć na kolejną bezsensowną śmierć ciężarnej kobiety. Nie zabrakło obecności policji, która po rozwiązaniu manifestacji przez organizatorów interweniowała wobec jednego z uczestników. Siłą został zaciągnięty do radiowozu.
Dość sporą frekwencją mógł pochwalić się w Rzeszowie środowy marsz pod hasłem “Ani jednej więcej. Przestańcie nas zabijać”. Na Rynek przyszło ok. 200 osób. Wśród nich także młodzi.. Niektórzy nawet nie skończyli 18 lat.
- ROZMOWA Z ZATRZYMANYM: Darek Bobak: policja postanowiła zademonstrować siłę. Władza zaczyna się bać
- WIĘCEJ ZDJĘĆ: “Ani jednej więcej”. Zdjęcia z rzeszowskiej manifestacji
Nie zawiedli także kontrmanifestanci. Skromni reprezentacji Fundacji. Życie i Rodzina przynieśli ze sobą wielki transparent z martwym płodem, całym we krwi. Była to grupka kilku mężczyzn. Stali spokojnie. Agnieszka Itner z Manify Rzeszów zauważyła, że zgodnie z prawem powinni stać 100 metrów od uczestników protestu. Policjantom uwagę na to zwrócił także aktywista Dariusz Bobak, ale funkcjonariusze nic z tym nie zrobili.
Manifestacja w Rzeszowie. „Jesteśmy wkur…”
Impulsem do wyjścia na ulice była śmierć 33-letniej Doroty w szpitalu w Nowym Targu, której lekarze nie przerwali ciąży, mimo że zagrażała ona jej zdrowiu.
– Jesteśmy wkurwieni. Na co? Na PiS. Pamiętajmy, że ten gniew mamy w sobie pielęgnować. Nie mówię o agresji. Ale musimy być wkurzeni. Musimy być gniewni. Inaczej nic nie uzyskami. Tego boi się władza – mówi Dariusz Bobak.
I tego dnia dał temu przykład. Do prawicy skierował ostre i dosadne słowa.
– Wypierdalać! – rzucił, a tłum migiem to podchwycił. To nie spodobało się mężczyźnie odpoczywającemu pod parasolkami, który poprosił o nieprzeklinanie.
– Rozumiem państwa demonstrację, ale tu dzieci są – argumentował.
- NASZYM ZDANIEM: Ani jednej więcej! To musi się skończyć!
Odpowiedział mu Dariusz Bobak: – Wie pan co? Ludzie umierają. I powiedzenie „Kurwa” albo „wypierdalać”, jest najmniej doraźnym zaznaczeniem naszego gniewu – stwierdził.
Agnieszka Itner zwróciła natomiast uwagę, że obecna władza prowadzi politykę strachu, konfliktu i zastraszania.
– Od 2015 roku szczują człowieka na człowieka. Polaka na Polaka – grzmiała aktywistka. Przypomniała, że nie jest pierwsza manifestacja w obronie praw kobiet. – Nasze piekło nadal trwa, bo PiS jest u władzy. W 2020 roku krzyczeliśmy, że brak aborcji będzie zabijał kobiety. I, niestety, jest to prawda – bez satysfakcji przypomniała Agnieszka Itner.
Dorota: ta śmierć mnie dotknęła, jestem tu dla swojej wnuczki
Pani Dorota przyznała, że śmierć jej imienniczki w szpitalu w Nowym Targu mocno nią dotknęła. Ona sama ma dwie córki.
– Jestem tu dla mojej wnuczki. Bo chciałabym, aby żyła w przyjaznym kraju, żeby stąd nie uciekała. My dla niej zrobimy wszystko, ale państwo też musi coś zrobić – zaznaczyła.
Przekazała też zgromadzonym swoje hasło. – Won z PiS-em! – krzyczeli już wszyscy razem. Jej wystąpienie zostało nagrodzone brawami.
Kapiące krople deszczu przerwały wystąpienia. Organizatorzy rzeszowskiej manifestacji zadecydowali o przejściu do budynku, w którym miejsce się Okręgowa Izba Lekarska. Kilkadziesiąt osób przeszło ramię w ramię ulicą Kościuszki, 3 Maja, a następnie skręcił w al. Lubomirskich. Wśród transparentów wyróżniał się taki z hasłem “Jestem tu dla moich wnuczek”, wykonany na tekturze pochodzącej z opakowania po nowym telewizorze.
Koło kina Zorza tłum krzyczał “Jebać PiS!!!”. Organizatorzy przypomnieli, że przecież „… i Konfederację”. Cztery seniorki, które przystanęło przy banku Pekao z niesmakiem komentowały pochód: – Dopiero będzie, jak się zaczną wybory. Ci wszyscy, co idą to jest lewactwo…
Tłum krzyczy: Milicja! Milicja! Milicja!
Przy bramie pałacyku Lubomirskich, gdzie mieście się Okręgowa Izba Lekarska w Rzeszowie zapalono znicze. W bramę wpleciono białe róże.
Także i tutaj rozłożyli się mężczyźni z antyaborcyjnym transparentem. Dołączyła do nich kobieta, ścigającą w dłoniach różaniec. Tłum w ich stronę krzyczał: – Nie damy się zastraszyć!!! Jednak Dariusz Bobak nie wytrzymał, widząc bierność policji.
– Już dawno straciłem wierzyć w to, że będziecie bronić prawa, a nie władzy – zwrócił się do grupki funkcjonariuszy. – Jednak sugeruję, żebyście jednak tego prawa zaczęli przestrzegać, bo władza się kiedyś zmieni… – powiedział.
Ktoś krzyknął: – Milicja!!! Po chwili skandowali to już wszyscy.
Kamila: boję się tu żyć
Szesnastoletnia Kamila z okolic Rzeszowa była oburzona, że na proteście było mało młodych ludzi.
– Jest mi wstyd za moich kolegów i koleżanki, których tutaj nie ma. Chociaż głęboko wierzę, że ta sytuacja im się to nie podoba i są głęboko zdenerwowani na to, co się dzieje – powiedziała. – Boję się tutaj żyć. Boję się o przyszłość. Pokazujmy nasz bunt. W końcu to pomoże i władza się zmieni. Jestem tutaj, bo choć nie mogę jeszcze głosować, to nie mogę stać i biernie się przyglądać.
Wtórowała jej Antonina: – O tym proteście dowiedziałam się dzisiaj rano z instagrama Make Life Harder. Napisałam natychmiast do znajomych, czy ze mną pójdą. Na początki zdeklarowało się 10 osób. Przyszłam z dwoma – podsumowała.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Protest rolników na Podkarpaciu: prezesie, jesienią was zaoramy!
Pozostali wykręcili się zmęczeniem, tłumaczyli, że protesty “nic nie dają”.
– Tak samo ludzie myślą, że wybory nic nie dadzą. Musimy wszystkich namówić, żeby poszli i zagłosowali – apelowała kobieta.
Maja z Rzeszowa na manifestację przyjechała z tatą. Był dumny z córki, kiedy zdecydowała się zabrać głos: – Chciałam się zwrócić do mojego pokolenia, nazywanego generacją Z. I które w części skończy w tym roki 18 lat. Chciałam zachęcić ich, aby wzięli udział w wyborach. Bo po tych ostatnich, to jest trochę średnio…
Policjanci siłą zanieśli Darka do radiowozu
Około godz. 19:40 rzeszowska manifestacja „Ani jednej więcej. Przestańcie nas zabijać” została rozwiązana.
– Chcemy rodzić dzieci i normalnie żyć… – podsumowała protest Agnieszka Itner. Ludzie zaczęli się spokojnie rozchodzić. Klika osób jeszcze zapalało znicze.
Wtedy do Dariusza Bobaka podeszło trzech policjantów. Okazało się, że otrzymali oni zgłoszenie, że używał słów uznawane za obelżywe. Podjęli więc interwencję. Zażądali, aby się wylegitymował. Mężczyzna jednak stanowczo odmówił. “Nie”, usłyszeli policjanci ponownie, kiedy poinformowali go, że musi udać się z nimi na komisariat.
Następnie aktywista usiadł na chodniku, a dwóch mężczyzn usiało razem z nim, mocno go trzymając. Sytuacja była patowa. Kilka osób nagrywało całą sytuacje telefonami. Jeden z policjantów podszedł do kolegów i powiedział im, że “mamy tego pana już ustalonego”. I sobie poszli.
Nie zaszli daleko. W grupie, razem z tajniakami, przystanęli kilka metrów dalej. Podjechał do nich radiowóz. Kiedy Dariusz Bobak ze znajomymi ruszył w ich stronę, funkcjonariusze znowu postanowili go zatrzymać. Na nic zdały się krzyki i protesty. Tym razem użyli siły. Chwyciło go czterech policjantów i zaniosło do samochodu. Aktywistę przewieziono do Komendy Miejskiej Policji przy ul. Jagiellońskiej. Wypuszczono po godz. 21.
– Typowa popisówka, zwykły pokaz siły. Dobrze, to znak, że zaczynają się bać – powiedział nam tuż po wyjściu Dariusz Bobak.