– Możemy być niedługo drugim Iranem, albo Afganistanem. To jest cholernie smutne zgromadzenie. Mi się normalnie płakać chce – powiedziała Anna Siewierska-Chmaj na niezbyt licznej manifestacji wsparcia dla Joanny z Krakowa. – Gdzie są ludzie, poza tym że są w knajpach i mają wywalone na to, co się tu dzieje? Widzę młode kobiety, które piją aperol. Ale za miesiąc może się okazać, że problem ich dotyczy. Co wtedy zrobią? Za pół roku możemy mieć trzecią kadencję PiS. To jest ostatni moment. Ludzie obudźcie się! – apelowała.
Być może przez deszcz, który lunął z nieba na chwilę przed rozpoczęciem manifestacji, na rzeszowskim Rynku wsparcie dla Joanny z Krakowa, okazało zaledwie około 30 osób.
Przypomnijmy. Kobieta zadzwoniła do swojej psychiatry i zwierzyła się z problemów psychiatrycznych. Lekarka zadzwoniła na policję, która poinformowała, że pacjentka ma myśli samobójcze, ponieważ dokonała aborcji farmakologicznej. Pani Justyna została zawieziona na SOR, gdzie ani na krok nie opuszczali jej funkcjonariusze. Zabrali kobiecie laptopa i telefon, choć nie była zatrzymana. Jej historia wstrząsnęła Polską.
– Dzisiejsza demonstracja nie została zgłoszona. Jest to zgromadzenie spontaniczne – mówiła Agnieszka Itner z rzeszowskiej Manify, która zorganizowała wydarzenie.
Tłumaczyła, że dopiero w niedzielę dowiedziała się o akcjach w zaplanowanych całej Polsce. Postanowiła identyczną zrobić także w stolicy Podkarpacia.
Policja ma pomagać, nie szkodzić
Itner przypomniała, że podczas ostatniego protestu w Rzeszowie, który odbył się po śmierci 33-letniej Doroty w szpitalu w Nowym Targu – lekarze mieli nie przerwać ciąży kobiety, mimo że zagrażał jej zdrowiu – policjanci nie zareagowali na prośby o odsunięcie kontrmanifestantów z banerem antyaborcyjnym. I pozostawali głosu na prośby.
– Policja ma pomagać, a na pewno nie szkodzić – powiedziała Agnieszka Itner.
Demonstracji spod ratusza przyglądali się policjanci w radiowozie. To ku nim zwrócił się w swoim przemówieniu Dariusz Bobak.
– Panie policjantki, panowie policjanci. Jak wy byście się czuli, gdyby taka sytuacja spotkała was? Gdyby to waszą matkę, siostrę, czy partnerkę otoczyła gromada umundurowanych zbirów? Kazała rozebrać się do naga i wykonywać urągające ludzkiej godności polecenia? – pytał retorycznie.
Swoje zakończenie zakończył tradycyjnym już “Jebać PiS!!!”. Ktoś ze zgromadzonych dopowiedział “… i Konfederację”.
Państwo polskie stosuje przemoc wobec obywateli
Oprócz Bobaka i Itner nikt nie chciał zabierać głosu. W końcu przełamała się Anna Siewierska-Chmaj, politolożka pracująca na WSIiZ.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Anna Siewierska-Chmaj: z ust Kaczyńskiego padły złowrogie słowa
– Miałam nic nie mówić, ale muszę – powiedziała. – Tak się porozglądałam i jesteśmy w sumie w wieku, gdzie ani rodzenie dzieci, ani aborcja w zasadzie nas nie dotyczy. Co myśmy zrobili z naszymi dziećmi i wnukami, że ich tu nie ma? Jak myśmy ich wychowali? – pytała.
– Państwo Polskie stosuje systemowo przemoc wobec swoich obywateli i obywatelek. Joanna jest kolejnym symbolem. Każdego z nas może to spotkać w różnej sytuacji. Obywatel przegrywa z tym państwem – podkreślała Anna Siewierska-Chmaj.
Jak pech to pech
Niestety, manifestacja w Rzeszowie od samego początku napotykała na trudności. Najpierw przeszła ulewa, potem współpracy odmówiło nagłośnienie. Nie zabrakło także podpitego imprezowicza z ogródków na Rynku., który podszedł do głównych przemawiających.
Kuriozum jednak nastąpiło, kiedy jadący rikszą mężczyzna chciał przejechać przez sam środek manifestacji. Dariusz Bobak nie chciał go przepuścić, ale kierowca nie chciał odpuścić. Końcu członek Obywateli RP odpuścił. Z głośników rikszy płynęła piosenka zespołu Jamal. Wokalista śpiewał, że “Przecież mam prawo robić to, co chcę…”.
Nikły entuzjazm i mała frekwencja sprawiły, że Agnieszka Itner zrezygnowała ze spaceru pod Komendę Miejską Policji przy ul. Jagiellońskiej. Manifestacja zakończyła się po ok. 30 minutach od rozpoczęcia. Na koniec tradycyjnie tłum zaskandował “Jebać PiS”.