Już za kilka lat możemy stanąć przed dylematem, kto zastąpi chirurgów, którzy odejdą z zawodu ze względu na wiek. Dzisiaj ok. 15 proc. aktywnych chirurgów jest w zaawansowanym wieku emerytalnym – mówi prof. dr hab. n. med. Grzegorz Wallner, konsultant krajowy w dziedzinie chirurgii ogólnej, podsumowując 2023 rok. Według niego, wyzwaniem na 2024 r. i kolejne lata, będzie restrukturyzacja systemu opieki chirurgicznej z jednoczesną redukcją liczby oddziałów (poprzez np. ich konsolidację). Czy to realne? Kto zastąpi chirurgów?
Czy szpital bez jednego z podstawowych oddziałów jakim jest chirurgia ma szansę funkcjonowania? – O tym, że brakuje chirurgów, wiadomo nie od dziś. Wiemy również o tym, że rośnie średnia wieku pracujących chirurgów. Głośno mówi się również o niewielkim zainteresowaniu robieniem specjalizacji chirurgicznych przez młodych lekarzy. Trochę szkoda, że problem był i jest słabo dostrzegany przez władze. Kto zastąpi chirurgów?
Podział kompetencji. Może to jest rozwiązaniem
W wielu oddziałach chirurgicznych w Polsce, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach, zatrudnionych jest 3-4 chirurgów. Dyżurują więc co 3 -4 dni. Ciężko więc mówić, by taki oddział miał szansę rozwoju. W obecnej chwili inaczej też wygląda zapotrzebowanie na poszczególne dziedziny chirurgii (ogólna, onkologiczna, dziecięca, naczyniowa, czy torakochirurgia). Inaczej wygląda możliwość pokonania odległości 20 km między szpitalami obecnie, a a inaczej wyglądało 30 lat temu. Myślę, że warto byłoby dokonać rozsądnego i popartego analizami medycznymi podziału kompetencji pomiędzy poszczególnymi szpitalami w województwie – mówi dr n. med. Jacek Pszeniczny, p.o. kierownik Kliniki Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Rzeszowie, wojewódzki konsultant ds. chirurgii onkologicznej.
Wyższe wynagrodzenie?
Mimo znacznego zwiększenia przez Ministerstwo Zdrowia limitów przyjęć na poszczególne specjalizacje, na Podkarpaciu brakuje młodych lekarzy chętnych do szkoleń w trudnych specjalizacjach. Sytuację tylko częściowo zmieniło wprowadzenie specjalizacji priorytetowych z wyższym miesięcznym wynagrodzeniem, między innymi właśnie z chirurgii. Chętnych do nauki tej profesji jest jednak niewielu – podobnie jak do pracy na SOR-ach czy zakładach patomorfologii.
O motywację przy wyborze specjalizacji zapytaliśmy rezydenta, który uczy się technik operacyjnych pod okiem specjalistów Kliniki Chirurgii i Chirurgii Onkologicznej w USK w Rzeszowie, Waldemara Derenia. – Dlaczego wybrał Pan specjalizację z chirurgii ogólnej, trudną, odpowiedzialną, niepopularną wśród młodych lekarzy? – Ciężko odpowiedzieć na to pytanie.
PRZECZYTAJ TAKŻE: „Spróbuj nie pić tylko dziś” To uratowało mi życie…
Dlaczego wybrałem chirurgię
Wybierając specjalizacje nie ma się pełnej świadomości, z jakimi wyzwaniami będę musiał się mierzyć. Teraz już troszeczkę więcej wiem na temat tej trudnej dziedziny medycyny i mimo wszystko wybrałbym ją jeszcze raz. Wybierając chirurgię ogólną podobał mi się szybki efekt leczenia, który może uratować zdrowie i życie. Również byłem pod wrażeniem dokonań „Polskich Ojców Chirurgii” tj. Ludwika Rydygiera czy Jana Mikulicza-Radeckiego. Dzisiaj, będąc w trakcie 4. roku specjalizacji, zapytany przez młodszych kolegów, którzy chcieliby rozpocząć specjalizacje z chirurgii ogólnej, mówię, że są łatwiejsze specjalizacje, mniej obciążające psychicznie czy fizycznie, bez ciężkich dyżurów. Jest to jednak specjalizacja niezwykle satysfakcjonująca i jeśli jesteś pasjonatem medycyny to wybierz właśnie ją. Tak jak to głosi maksyma Konfucjusza: „Wybierz pracę, którą kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia więcej w Twoim życiu”.
Miejsca rezydenckie są zajęte
W Klinice Chirurgii i Chirurgii Onkologicznej wszystkie miejsca rezydenckie – w sumie 8 – są zajęte, ale już w skali województwa w jesiennym naborze na rozpoczęcie szkolenia w zakresie chirurgii ogólnej, ale też dziecięcej, onkologicznej i naczyniowej zdecydowało się tylko 18 lekarzy. Na 29 przygotowanych miejsc. W jesiennym naborze chętnych do pracy na SOR-ach czy zakładach patomorfologii na Podkarpaciu nie było. Dużym zainteresowaniem cieszyła się m.in. medycyna rodzinna, pediatria i ginekologia. Nawet dodatkowy nabór nie zmienił znacząco sytuacji. W dodatkowym naborze w całym kraju w postępowaniu kwalifikacyjnym na specjalizacje wzięło udział tylko 350 osób. Zostało niemal 2 tysiące wolnych miejsc.