Przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu ruszył we wtorek proces ośmiorga oskarżonych, którzy działając jako zorganizowana grupa przestępcza w Banku Spółdzielczym w Grębowie doprowadzili do szkody w wysokości 55 mln zł. Zeznania złożone przez jedną z oskarżonych ujawniają szokujące praktyki mające miejsce w tej instytucji. I niewiarygodne poczucie bezkarności prezes Janiny K.
Na ławie oskarżonych w sprawie grębowskiej afery bankowej zasiada osiem osób. Prezes zarządu – Janina K. (70 l.), jej syn, referent ds. kredytów – Krzysztof K. (44 l.), wiceprezes zarządu i główna księgowa – Genowefa K. (73 l.), starszy inspektora ds. oszczędności i depozytów, członek rady nadzorczej – Bożena S. (62 l.), członek zarządu, starszy inspektor ekonomiczny – Teresa R. (60 l.), specjalista ds. samorządowych i obsługi oszczędności, audytora wewnętrzny – Danuta Rz. (64 l.), przewodniczącego Rady Nadzorczej Banku Spółdzielczego w Grębowie – Marian R. (85 l.) 85 i zastępca przewodniczącego Rady Nadzorczej – Helena K. (81 l.).
Łącznie, Podkarpacki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Rzeszowie postawił im 25 zarzutów. Oskarżeni mieli działać na szkodę Banku Spółdzielczego w Grębowie, Banku Spółdzielczego w Rudce-Tartak, Banku Spółdzielczego Rzemiosła w Radomiu oraz Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.
Najpoważniejsze zarzuty postawione przez prokuraturę to działanie w zorganizowanej grupie przestępczej mającej na celu:
- popełnianie przestępstw polegającej na udzielaniu kredytów z naruszeniem procedur,
- przywłaszczaniu środków pieniężnych zdeponowanych w Banku i inwestowaniu tych środków na rachunkach maklerskich,
- podrabianiu dokumentów bankowych i poświadczaniu nieprawdy w dokumentach,
- zakładaniu rachunków bankowych na osoby fikcyjne i nieżyjące,
- nadużywanie uprawnień oraz niedopełnianie obowiązków.
Szczególne środki ostrożności
Ze względu na liczbę oskarżonych oraz poszkodowanych rozpoczęciu procesu towarzyszyły specjalne środki ostrożności. Sąd wpuszczał na salę rozpraw kolejnych uczestników procesu grupami. A ochrona pilnowała, by wchodzące z kolejnymi oskarżonymi konwoje mogły bezproblemowo dostać się na salę rozpraw. Samo odczytanie aktu oskarżenia zajęło we wtorek blisko 15 minut.
Jako pierwszą z oskarżonych sąd przesłuchał 62-letnią Bożenę S. Kobieta pracowała w Banku Spółdzielczym w Grębowie do 2014 roku, ale później pełniła w nim także funkcję członka zarządu.
Sąd odczytał złożone przez nią w procesie przygotowawczym zeznania, gdyż odmówiła składania wyjaśnień na procesie. Bożena S. przyznała się do wszystkich zarzucanych jej czynów. Szczegółowo wyjaśniła na czym polegały szokujące praktyki stosowane przez prezes Janinę K. oraz osoby zatrudnione w Banku Spółdzielczym w Grębowie i pełniące funkcje w radzie nadzorczej, które brały w przestępczym procederze.
Bożena S.: wszystko wymyśliła Janina K.
Oskarżona ujawniła, że w Banku Spółdzielczym w Grębowie dochodziło do wielokrotnego podrabiania dokumentów, do likwidowania depozytów klientów bez ich wiedzy. Pieniądze te wykorzystywano do wpłat na rachunki maklerskie. nieuzasadnionego podnoszenia limitów kredytowych, przyznawania kredytów na fikcyjne i zmarłe osoby.
– Wszystko to wymyśliła Janina K., ona o wszystkim decydowała, ona wydawała dyspozycje, ona kazała tworzyć fikcyjne konta, likwidować depozyty i przelewać z nich pieniądze na kontrolowane przez siebie konta – mówiła oskarżona Bożena S.
– Miałyśmy pod ladą taki zeszyt, w którym były zapisane dane klientów, których depozyty były zlikwidowane bez ich wiedzy. Gdy przychodził taki klient i chciał podjąć swoje oszczędności to musiała to zrobić jedna z wtajemniczonych osób. Odbywało się to tak, że na szybko zakładany był nowy depozyt, naliczane odsetki według warunków właściwego depozytu, szybką notą przelewane środki na ten nowy depozyt i 10 minut później wypłacane. Środki na ten nowy depozyt pochodziły natomiast z fikcyjnych kont, na których były przez Janinę K. gromadzone pieniądze pochodzące np. z kredytów lub likwidacji innych depozytów. To nie wychodziło przy kontroli, bo te depozyty w ogóle nie widniały w systemie – wyjaśniała szczegóły przestępczego procederu.
Pieniędzmi klientów grali na giełdzie
Oskarżona mówiła o tym, że w Banku Spółdzielczym w Grębowie przez lata Janina K. stworzyła siatkę osób wtajemniczonych. Wykonywały one zlecone przez nią, a niezgodne prawem polecenia.
Część tych działań służyła pozyskiwaniu środków na grę na giełdzie, inne zacieraniu śladów przestępczej działalności. Fałszowano dokumenty, by nie ujawnić faktycznej kondycji banku i prowadzonych w nim nielegalnych operacji bankowych.
Janina K. oraz Krzysztof K. inwestowali ogromne, nie należące do nich środki i jak wynika z zeznań Bożeny S. ogrom tych środków został na giełdzie przegrany.
– Myśmy wszystkie wiedziały, że to kiedyś wyjdzie. Wszystkie się jednak bałyśmy. Ja odeszłam z pracy w 2014 roku, potem weszłam do rady nadzorczej, bo pomyślałam, że będę miała kontrolę nad kredytem, który Janina K. zaciągnęła na mnie. Chciałam to wszystko ujawnić, ale było kiedyś takie spotkanie, w którym uczestniczyła prezes, wiceprezes i Teresa R. i ja im wtedy zagroziłam, że wszystko ujawnię, ale one wtedy mnie powstrzymały mówiąc: „I co zrobisz? Zakujesz nas w kajdany? Janina K. rzuciła się wtedy na mnie, szarpała mnie za włosy i pobiła. Koleżanki przyszły mi z pomocą i odpuściłam. Bardzo tego żałuję” – mówiła 62-latka.
„Wiedzieliśmy co się dzieje, byliśmy jak rodzina”
Sąd pytał oskarżoną Bożenę S. co się stało z tymi wszystkimi pieniędzmi, które zostały wyłudzone z banków i pozyskane z kont klientów. Bo przecież były to ogromne środki.
Bożena S. stwierdziła: – Wszystko zostało przegrane. To była taka karuzela, to się tak zagęściło, że nie było nad tym kontroli. To wszystko wymyśliła Janina K. To ona grała i ona nas cały czas uspokajała, że wszystko będzie dobrze, że ma układy, żeby się nie martwić. Ona podejmowała decyzje i zapewniała, że się odbije i że będzie dobrze. Pracownicom, które nie chciały wykonywać jej poleceń, groziła natomiast zwolnieniem z pracy.
Bożena S. zeznała, że udział w procederze Janina K. nagradzała dodatkowymi wypłatami, spłatą kredytów i przyznawaniem kredytów na bardzo korzystnych warunkach pracownikom banku i członkom ich rodzin.
– Wiedzieliśmy o tym co się dzieje, byliśmy jak jedna rodzina – nie kryła Bożena S.. – Bałam się, ale brałam w tym udział. Bardzo tego żałuję i bardzo obawiam się powrotu do mojej społeczności.
Nie mają nic prócz starych samochodów
Rozpoczynając proces, sąd standardowo przepytał oskarżonych o ich dane osobowe, stan rodzinny i posiadany majątek. Wszyscy prócz Mariana R. zeznali, że nie mają obecnie żadnego majątku w postaci nieruchomości ani oszczędności. Niektórzy są jedynie współwłaścicielami samochodów i w jednym przypadku ciągnika i to o niskiej wartości.
Kolejne terminy rozpraw sąd wyznaczył na: 18 i 25 października oraz 8,21 i 22 listopada br.