Tylko zwycięstwo w piątkowym meczu z Czechami pozwoli reprezentacji Polski zachować szansę na wyjście z grupy i awans na przyszłoroczne Euro. Czarny scenariusz zakłada jednak, że jeszcze przed pierwszym gwizdkiem spotkania na PGE Narodowym, Biało-Czerwoni stracą wszelkie szanse na zajęcia jednego z dwóch czołowych miejsc, premiowanych awansem. Stanie się tak, jeśli w rozgrywanym 3 godziny wcześniej meczu Mołdawia pokona Albanię.
ELIMINACJE EURO 2024
Remis w ostatnim meczu z Mołdawią bardzo mocno skomplikował sytuację Polski w kwestii jej awansu na Euro. Nawet w przypadku pokonania Czechów, nie będą oni mogli być pewni zajęcia jednego z dwóch czołowych miejsc w grupie, premiowanych awansem.
O wszystkim może zadecydować ostatnia kolejka (zaplanowana na 20 listopada), w której Polska pauzuje.
– Mecz z Czechami jest dla nas absolutnie kluczowy. Mamy jeszcze szansę na awans i chcemy to wykorzystać, choć wiadomo, że szczęście będzie nam także potrzebne. Pragniemy godnie reprezentować barwy narodowe – mówi selekcjoner reprezentacji Polski, Michał Probierz.
Problem jest jednak taki, że w sytuacji, w jakiej obecnie znajdują się Biało-Czerwoni, szczęściu trzeba naprawdę pomóc. I to bardzo.
Matematyka wkracza do akcji
Zakładają optymistyczny wariant i piątkową wygraną nad naszymi południowymi sąsiadami, polska reprezentacja skończy eliminacje z 13 pkt.
Jeszce przed meczem z Czechami będziemy znać wynik rozgrywanego w ten sam dzień, ale 3 godziny wcześniej meczu Mołdawia – Albania. Jeśli wygrają go gospodarze, z walki o awans wyrzucą Polskę, której w takim wypadku nawet wygrana z Czechami nic nie da.
Szanse na awans Biało-Czerwoni zachowają tylko wówczas (wciąż zakładając, że pokonają Czechów), jeśli Albania wygra w piątek z Mołdawią (wówczas Mołdawia już nie liczy się w walce o awans) lub w meczu padnie remis.
Wówczas o końcowych rozstrzygnięciach w grupie zadecyduje ostatnia kolejka, w której – przypomnijmy – Polska pauzuje.
Wtedy Biało-Czerwoni, by zagrać na Euro potrzebują zwycięstwa Mołdawii w Czechach (przy wcześniejszym zwycięstwie Albanii z Mołdawią) lub remisu (przy wcześniejszym remisie Albanii z Mołdawią).
Istnieją jeszcze scenariusze, w myśl których Polska zakończy zmagania z równą liczbą punktów co Albania, Mołdawia lub nawet obie te ekipy. Żaden z tych układów nie jest jednak dla Biało-Czerwonych korzystny, bo mają oni gorszy bilans spotkań bezpośrednich z tymi rywalami.
– Ja nie myślę o tym, na ile mamy szanse wyjścia z grupy. Wiem, że nie są duże. Najważniejszy teraz jest mecz z Czechami – przekonuje kapitan reprezentacji Polski, Robert Lewandowski, którego z powodu kontuzji zabrakło w dwóch ostatnich meczach eliminacyjnych.
– Trzeba się dobrze zaprezentować i przede wszystkim wygrać. Bez względu na to, czy przy wielkim szczęściu da nam awans, czy nie – takie zwycięstwo, jak wspomniałem, będzie mieć ogromne znaczenie na przyszłość – dodaje „Lewy”.
Jeśli Polska nie wyjdzie z grupy i tak może zagrać na Euro
Optymistyczną wiadomością jest fakt, że Biało-Czerwoni nawet w przypadku nie wyjścia z grupy, mogą… zagrać na przyszłorocznym Euro. Ostatnią deską ratunku będą dla nich przyszłoroczne baraże (półfinał 21 marca i finał 26 marca).
O tym, kto w nich wystąpi, decydują wyniki Ligi Narodów, ale Polacy mogą być już spokojni o swój udział. Kwestią do rozstrzygnięcia jest to, kto będzie ich rywalem.
Optymalny scenariusz zakłada, że wszystkie reprezentacje, znajdujące się przed Polską w klasyfikacji Ligi Narodów awansują bezpośrednio na Euro. Wówczas w półfinale baraży zagralibyśmy przed własną publicznością z Estonią.
Sporo w tej kwestii będzie miał do powiedzenia Holandia, która by awansować z eliminacji, w meczach z Irlandią i Gibraltarem musi zdobyć minimum 3 pkt, by o jej losie nie decydował wynik spotkania Grecja – Francja.
Awans „Oranje” oznacza z kolei, że najlepszą drużyną z ligi A Ligi Narodów, która nie jest pewna awansu mogą być Chorwaci. W takim wypadku to oni zagraliby w półfinale z Estonią, z kolei Polskę, jaką drugą najlepszą drużyną ligi A bez awansu, czekałby pojedynek przed własną publicznością z reprezentacją ligi B, w tym przypadku Finlandią, Ukrainą lub Islandią (decyduje losowanie).
Chorwacja wciąż jednak zachowuje szanse na bezpośredni awans, ponieważ w swojej grupie ma tyle samo punktów (10), co Walia. Końcowa klasyfikacja w tej grupie będzie zatem zależeć od wyników meczów Walii z Armenią i Turcją oraz Chorwacji z Łotwą i Armenią. Jeśli ostatecznie „Vatreni” wywalczą awans, w półfinale baraży Polska zagra z Estonią, zaś w finale zwycięzca tej pary zmierzy się z lepszym z rywalizacji Walia – Finlandia/Ukraina/Islandia.
Podrażnieni Czesi chcą awansować już w Warszawie
Reprezentacja Czech przybyła do Polski podrażniona jej ostatnimi wynikami: klęska 0-3 z Albanią i wymęczone zwycięstwo 1-0 z Wyspami Owczymi. Rezultaty te wprawdzie nie pozbawiły Czechów szans na awans, ale z pewnością pozbawiły ich strefy komfortu.
– Każdy mecz jest dla nas ważny. Teraz skupiamy się na tym najbliższym z Polską i chcemy się do niego jak najlepiej przygotować. A gdyby nam to wyszło, to byśmy się z tego bardzo cieszyli, że przed ostatnim spotkaniem mamy już wszystko rozstrzygnięte. Ale znamy siłę polskiego zespołu i jakich ma świetnych zawodników, więc mamy do nich respekt. Wierzę jednak, że wszyscy będziemy „zdrowo” przygotowani do tego meczu – mówi cytowany przez Polsat Sport Jaroslav Silhavy, selekcjoner reprezentacji Czech.
Czechów po piątkowym meczu w Warszawie, w poniedziałek czeka jeszcze spotkanie przed własną publicznością z Mołdawią. – Oczywiście gdybyśmy wygrali w Warszawie, to byłby najlepszy dla nas wynik. Byłoby rewelacyjnie, gdybyśmy już wtedy awansowali – przyznał Silhavy.
Inne mecze do rozegrania: Mołdawia – Albania (17.11. – godz. 18), Albania – Wyspy Owcze (20.11. – godz. 20.45), Czechy – Mołdawia (20.11. – godz. 20.45).
POLSKA – CZECHY
piątek, godz. 20.45 (transmisja TVP1)