
Limit błędów Stali Stalowa Wola dawno się wyczerpał. Jeśli zielono-czarni chcą utrzymać się na zapleczu Ekstraklasy, muszą wygrać w meczu z ostatnim zespołem ligi – Pogonią Siedlce. Podkarpacki beniaminek wyprzedza siedlczan o 3 „oczka”.
PIŁKA NOŻNA. BETCLIC 1. LIGA
Zespół z Hutniczej wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo w drugiej części sezonu. Wzmocniony zimą beniaminek miał zacząć wygrywać już w starciach z drużynami równie walczącymi o utrzymanie, jak Kotwica Kołobrzeg, Chrobry Głogów czy Odra Opole. Stalowowolanie ostatni raz zaksięgowali komplet punktów 2 listopada, kiedy w delegacji pokonali Znicza Pruszków. Zgoła inna niż oczekiwana postawa podkarpackiej ekipy spowodowała zmiany na stanowisku trenera. Architekta dwóch awansów na szczebel centralny Ireneusza Pietrzykowskiego zastąpił 26 lutego Maciej Jarosz, natomiast 6 marca stery w zespole przejął Marcin Płuska. Nowy szkoleniowiec na razie nie odmienił gry „Stalówki”, a prawdziwy test przed nim. Stal w niedzielę zagra na wyjeździe z ostatnią w tabeli Pogonią Siedlce, którą wyprzedza o 3 pkt. Jesienną w Stalowej Woli lepi byli siedlczanie, triumfując 3-1, co oznacza, że jeśli rywale ponownie okażą się górą, to zielono-czarni będą zamykać ligową stawkę. Przeciwnik teamu Płuski ma za sobą dwie porażki z rzędu, ale wcześniej zdołał urwać punkty faworytom do awansu – Ruchowi Chorzów i Bruk-Bet Termalice Nieciecza. Przed własną publicznością z pewnością postawi gościom trudne warunki.
– Mam nadzieję, że kibice będą z nami do końca i również wszyscy będą wierzyć, że uda się zrealizować cel, który nie jest łatwy. Natomiast walczymy i zrobimy wszystko, żeby Stal Stalowa Wola została w 1. lidze – powiedział trener Marcin Płuska.