Kiedy my odpoczywamy, strażacy mają ręce pełne roboty. Podczas tegorocznych wakacji na Podkarpaciu wyjeżdżali do ponad 7 tys. interwencji, z czego zaledwie 700 to były pożary. Nadal zdążają się żartownisie, którzy wzywają pomoc, choć nikt jej nie potrzebuje.
Bryg. Marcin Betleja przyznaje, że wakacje były bardzo intensywnym czasem dla strażaków.
– Do pomocy wzywano nas ponad 7 200 razy. Ponad 700 razy wyjeżdżaliśmy do pożarów, pozostałe interwencje to tzw. miejscowe zagrożenia, czyli działania niezwiązane z ogniem – wymienia rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Rzeszowie.
Co ciekawe, wóz strażacki wyruszał na pomoc średnio co 14 minut. A w akcję zaangażowanych było ponad 11 500 zastępów podkarpackich strażaków, którzy udzieli pomocy ponad 700 osobom. Niestety, w zdarzeniach, do których wzywano druhów, zginęło 80 osób.
Były też fałszywe alarmy
Działania strażaków były przeróżne.
– Usuwaliśmy skutki burz, nawałnic i silnych opadów deszczu. Działaliśmy w zakresie ratownictwa chemicznego i ekologicznego. Byliśmy wzywani praktycznie do każdego wypadku drogowego. Niestety, telefony na numery alarmowe to nie tylko zgłoszenia wypadków i pożarów. To także alarmy fałszywe, których zanotowaliśmy ponad 250 – wymienia Marcin Betleja. kinder