Przed Sądem Rejonowym w Stalowej Woli zapadł wyrok w sprawie 25-letniego Eryka D. Mężczyzna odpowiadał za nieumyślne spowodowanie śmierci swojego przyjaciela, z którym pokłócił się podczas wędkowania. Popchnął go do wody, spod której Rafał L. już nie wypłynął. 10 października br. sąd odczytał wyrok w sprawie, która prawdopodobnie nie miała by miejsca, gdyby nie alkohol i chwila głupoty.
Tekst przeczytasz w 4 minuty
Umówili się na wędkowanie
Wydarzenia opisane aktem oskarżenia miały miejsce 19 lipca 2022 roku, przed godz. 21, w Wólce Turebskiej, w powiecie stalowowolskim. 25-letni Eryk D. i 27-letni Rafał L. umówili się tego dnia na wspólne łowienie ryb połączone ze spożywaniem alkoholu.
Panowie wędkowali ze sobą wiele razy, mieli wiedzę na temat łowienia ryb i tym razem wybrali miejsce na brzegu Sanu. Znajdowała się tam dość wysoka skarpa, a woda niedaleko od brzegu była dość głęboka i nurt rzeki wartki.
Jak wynika z ustaleń śledczych i relacji Eryka D. spotkanie trwało wiele godzin. Z początku wszystko było w porządku. Panowie przygotowali miejsce do łowienia, usunęli drzewa z brzegu, wykonali półki do łatwiejszego schodzenia i popijali przyniesiony ze sobą alkohol.
Pomysłodawcą spotkania miał być Rafał L. Do przebywających na brzegu dołączył po pracy także starszy brat Eryka D. oraz jego ojciec i młodszy z braci.
Kłótnia
Ostatni dwaj wrócili jednak po pewnym czasie do domu i na brzegu zostało tylko trzech mężczyzn. Eryk D. i Rafał L. byli już mocno zaprawieni alkoholem, gdy wywiązała się między nimi kłótnia. Z relacji brata Eryka D. wynika, że Rafał chciał się przespać na pokrowcu od wędek, bo czuł się upojony alkoholem i zmęczony. Eryk próbował natomiast wymusić na nim, aby się obudził.
Ciąg tragicznych w skutkach zdarzeń zaczął się od szarpaniny. Ta z kolei przerodziła się w pyskówkę, obrażanie, wyzywanie, w końcu doszło do rękoczynów. Koledzy dali sobie po twarzy i kopali się. Brat oskarżonego próbował ich uspokoić i udało mu się dwa razy rozdzielić wadzących się mężczyzn. Za trzecim razem gdy do siebie skoczyli, spadli ze skarpy i zsunęli się do wody. Chwilę później rozegrała się tragedia.
Wyrok
Sąd Rejonowy w Stalowej Woli uznał, że nie ma żadnych wątpliwości co do sprawstwa Eryka D., który odpowiada za śmierć Rafała L. i skazał go na 2 lata i sześć miesięcy pozbawienia wolności, zaliczając na poczet tej kary okres dotychczasowego aresztowania. Decyzją sądu Eryk D. będzie musiał także zapłacić 5 tys. zł zadośćuczynienia, 1200 zł kosztów pełnomocnictwa pokrzywdzonych.
Sąd oparł ustalenie faktycznego przebiegu zdarzeń o zeznania, które złożył brat oskarżonego. Już wcześniej mówił o tym, że gdyby nie ten świadek, ustalenie tego, co wydarzyło się nad brzegiem Sanu tragicznego dnia byłoby bardzo trudne.
Sam oskarżony od początku procesu nie korzystał z pomocy adwokata i bronił się sam.
Mając okazję wypowiedzi podczas mów końcowych przyznał, że zdaje sobie sprawę, że „jedna głupia chwila wszystko przekreśliła. My byliśmy jak bracia. Niczego mu nie zazdrościłem. Wszędzie razem jeździliśmy. Miałem wtedy 3 promile alkoholu, nie byłem świadomy tego, co się stało. Gdybym był świadomy to bym go ratował. Gdybym wiedział, że coś takiego się stanie to bym (do Polski – przyp. red.) nie przyjeżdżał”.
Wyrok nie jest prawomocny, stronom procesu przysługuje odwołanie się od niego do sądu drugiej instancji.