Dzisiaj po godzinie 7.15 w bloku przy ulicy Bohaterów Westerplatte w Rzeszowie doszło do wybuchu gazu. Gaz wybuchł na drugim piętrze. Ranna została jedna osoba, 37-letni lokator, którego przewieziono do szpitala.
Z ostatniej chwili:
Jak nas poinformowała po godz. 16 Marzena Kłeczek-Krawiec z Kancelarii Prezydenta Rzeszowa, po spisaniu protokołu przez inspektorów nadzoru budowlanego, mieszkańcy bloku przy ul. Bohaterów Westerplatte 5 mogli wrócić do swoich mieszkań. Miejski autobus już odjechał.
Jedynie mieszkańcy z lokalu, który znajduje się pod mieszkaniem, gdzie doszło do wybuchu gazu, nie mogli tam wrócić. To z powodu zagrożenia i pogorszenia się stanu technicznego tego mieszkania. Ci lokatorzy przenieśli się do rodziny na Baldachówce. Na miejscu był prokurator i zapoznał się z sytuacją. W budynku po sprawdzeniu, okazało się, że sprawne są wszystkie instalacje: gazowa, elektryczna, centralne ogrzewanie i kanalizacja.
Przedstawicielka ratusza podkreśla, że pomoc dla poszkodowanych była skuteczna dzięki MOPS, MZBM i Rzeszowskiemu Towarzystwu Pomocy im. św. Alberta.
__________
– Przygotowywałam się do pracy, było po godzinie 7 gdy nagle na klatce bloku rozległ się huk – opowiada pani Maria z bloku przy ul. Bohaterów Westerplatte 5 w Rzeszowie. – Myślałam, że to wybuchła bomba. Wyleciała futryna z okna, a na posadzkę spadł kwiatek w doniczce. Gdy wychodziłam z bloku, była już straż pożarna. Siła wybuchu była tak duża, że zdarło elewację z bloku.
Wybuchł gaz z kuchenki
Podczas eksplozji wyleciały okna również w sąsiednich mieszkaniach trzykondygnacyjnego bloku. Gaz wybuchł w pierwszej klatce budynku numer 5, od strony ulicy Żwirki i Wigury. Ewakuowano w sumie 16 osób. 37-latek, ofiara wybuchu, był cały poparzony, jęczał z bólu. Jego stan jest zdrowia jest bardzo poważny. Jak dowiedzieliśmy się przed chwilą, wybuchł gaz w kuchence.
Już o godzinie 8 pod budynek podjechał miejski autobus zamówiony przez Miejski Zarząd Budynków Mieszkalnych w Rzeszowie. Schronili się w nim mieszkańcy bloku, bo nie było możliwości powrotu do lokali. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej zapewnił pokrzywdzonym herbatę, kawę, drożdżówki i ciepłą zupę.
Mieszkańcy ogrzewający się w autobusie dowiedzieli się, że nie ma możliwości powrotu bloku, przynajmniej do godziny 13. Gdyby dzisiaj nie mogli tam wrócić, to MZBM jest w stanie tym lokatorom zapewnić pokoje.
Do budynku mogą wchodzić tylko służby mundurowe. Gdy okazało się, że potrzebne są leki dla 96-letniej kobiety, do jej mieszkania na parterze weszła po nie urzędniczka MOPS-u.
- PRZECZYTAJ TEŻ: Drzewa lecą na drogi, kierowcy nie czują się bezpiecznie
– Mieszkańcy nie mogą wejść do swoich mieszkań w bloku, ani zbliżyć się do budynku – poinformowała nas po godz. 13 Marzena Kłeczek-Krawiec z Kancelarii Prezydenta Rzeszowa. – Autobus będzie tam stał tyle ile potrzeba, są chętni i cały czas tam są. Lokatorzy mają zapewnioną ciepłą zupę, herbatę i kawę. O tym, kiedy będą mogli powrócić do swoich mieszkań zdecyduje nadzór budowlany, który teraz jest w tym budynku i bada sytuację. Jeśli zajdzie taka potrzeba, to mamy mieszkania zastępcze dla osób, które zostały ewakuowane.
„Jakby budynek zawirował w jedną i drugą stronę”
Pod blok przyjechało 10 zastępów straży pożarnej. Jak poinformował asp. Andrzej Stebnicki z Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie, w mieszkaniu gdzie doszło do wybuchu, był niewielki pożar. Inspektorzy Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Rzeszowie stwierdzą stan zniszczeń najbardziej zniszczonego mieszkania i sąsiednich. Sprawdzane będą instalacje gazowe i elektryczne.
– To był dla mnie szok – mówi Ola, studentka, która wraz z kolegą i koleżanką wynajmuje mieszkanie w bloku przy ul. Bohaterów Westerplatte. – Usłyszeliśmy huk. Nie wiedzieliśmy co się dzieje. Nie wiemy, czy będziemy mogli wrócić do naszego mieszkania.
Starsza lokatorka w rozmowie z Super Nowościami, powiedziała, że była jeszcze w łóżku, gdy usłyszała łomot.
– To był straszny huk, zatrzęsło blokiem. Wydawało mi się, jakby budynek zawirował w jedną i drugą stronę – mówiła roztrzęsiona siedząc w podstawionym autobusie. – Straż pożarna przyjechała bardzo szybko, jeszcze nie zdążyłam ubrać spodni dresowych, a strażacy już byli. Nie wiem co będzie dalej.