Stal Rzeszów, która nienagannie weszła w rundę rewanżową, dopisała do swojego dorobku kolejne cenne zwycięstwo. Rzeszowscy zawodnicy tym razem znaleźli sposób na Wartę Poznań i mocno zbliżyli się do pierwszej szóstki.
PIŁKA NOŻNA. BETCLIC 1. LIGA
Stal desygnowała do meczu z Wartą aż siedmiu młodzieżowców w wyjściowym składzie. W drugiej linii zabrakło natomiast Sebastiena Thilla. Luksemburczyk, który kilka dni temu otrzymał powołanie do reprezentacji własnego kraju na marcowe mecze towarzyskie, nie doszedł do pełni sił po urazie, którego nabawił się w trakcie zimowego okresu przygotowawczego. Spotkanie w Grodzisku Wielkopolskim, niestety, nie stało na wysokim poziomie. Okazji bramkowych było jak na lekarstwo, a spora niedokładność z obu stron nie sprzyjała widowisku. Niemrawa pierwsza część meczu padła łupem gości. Rzeszowianie objęli prowadzenie po rzucie karnym, a na listę strzelców wpisał się Michał Musik, zdobywając swojego premierowego gola w biało-niebieskich barwach. „Jedenastka” została podyktowana po zagraniu ręką w polu karnym Michała Feliksa.
Po zmianie stron los szybko uśmiechnął się do Warty. Za zagranie ręką bezpośrednią czerwoną kartką ukarany został Kamil Kościelny, i przyjezdni musieli radzić sobie w dziesiątkę. „Zieloni” wówczas nie byli jednak w stanie ani razu zagrozić bramce Krzysztofa Bąkowskiego. Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem siły się wyrównały, bo za drugą żółtą kartkę boisko opuścić musiał Kacper Przybyłko. Od tej pory gospodarzy byli groźniejsi, grali lepiej od Stali, ale czujna w defensywie ekipa z Rzeszowa nie dała zabrać sobie wygranej, na którą w delegacji czekała od 20 sierpnia 2024 roku.
– Wreszcie zdobyliśmy komplet punktów na wyjeździe, co jest istotne. Drugim ważnym dla nas czynnikiem jest kolejny mecz, w którym nie straciliśmy bramki. Co do samego meczu – na pewno był nierozstrzygnięty do ostatniej minuty. Patrząc na to, co działo się na boisku i jakie emocje dostarczała gra, myślę, że było ich wiele. Po zdobytym golu spodziewaliśmy się, że Warta spróbuje zepchnąć nas do głębszej obrony i zaatakować w drugiej połowie. Tak też się stało. Było przy tym trochę okoliczności związanych z kartkami i VAR-em, co dodatkowo podniosło poziom emocji. Natomiast jeśli chodzi o czysto piłkarskie emocje, powiedziałbym, że zabrakło nam jakości. Popełniliśmy zbyt wiele niewymuszonych błędów i strat piłki. Po czerwonej kartce podstawową rzeczą było uporządkowanie defensywy – powiedział Marek Zub, trener Stali, podkreślając jeszcze raz wagę spotkania. – To był dla nas trudny, ale bardzo emocjonujący mecz. Podsumowując: najważniejsze są dla nas 3 punkty.
Biało-niebiescy dzięki kolejnemu zwycięstwu zbliżyli się do strefy barażowej na jedno „oczko”.
WARTA Poznań – STAL Rzeszów 0-1 (0-1)
0-1 Musik (45. – karny)
WARTA: Przybylak – Wojcinowicz, Markow (46. Szeliga), Gryszkiewicz (79. Kiełb), Michalski (69. Waluś), Przybyłko, Feliks, Tkaczuk, Drzazga (61. Rajsel), Żurawski (79. Gąska), Firlej
STAL: Bąkowski – Warczak, Kaczor, Kościelny, Kukułka, Łyczko (71. Pena), Łysiak, Gujda (58. Synoś), Piotrowski, Duljević, Musik (71. Bała).
Sędziował Łukasz Szczech (Warszawa). Żółte kartki: Przybyłko, Feliks, Szeliga, Rajsel – Kościelny. Czerwone kartki: Kościelny (54. – zagranie ręką) – Przybyłko (76. – druga żółta).
