Partia rządząca ustami swoich polityków ujawnia pytania referendalne. Do niedzieli poznaliśmy ich trzy. Wszystkie idealnie odzwierciedlają sposób, w jaki działa obecna władza. Kłamstwo, manipulacja, zastraszanie Polaków – to sposoby PiS-u na to, by pozostać przy władzy. Najważniejsze, bynajmniej nie referendalne, pytanie brzmi: czy Polacy pozwolą nadal się tak traktować?
Referendum ma się odbyć 15 października br., przy okazji wyborów parlamentarnych. Pierwsze pytanie, które padnie, ogłosił sam prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w krótkim filmie opublikowanym w mediach społecznościowych. Brzmi ono: Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?
Wydawałoby się, że pytanie jak pytanie, ale oczywiście nie o pytanie, ani też nie o odpowiedzi Polaków tu chodzi. Celem tego pytania jest wmówienie obywatelom, że największa partia opozycyjna, czyli PO „służy Niemcom” i wybór opozycji w wyborach parlamentarnych oznaczać będzie tragedię dla Polski i Polaków.
– Dla nas decydujący jest zawsze głos zwykłych Polaków – mówił na filmie prezes PiS, Jarosław Kaczyński. – Głos obcych polityków, w tym niemieckich, nie ma żadnego znaczenia. Dlatego w sprawach kluczowych chcemy się odwołać do państwa bezpośrednio w referendum – przekonywał. – Niemcy chcą osadzić Tuska w Polsce, aby wyprzedawać wspólny majątek. Jego zaplecze mówi o tym wprost. (…) Nie możemy się na to zgodzić. Państwo zdecydujecie, czy majątek pokoleń pozostanie w polskich rękach – kontynuował wicepremier.
Za rządów PiS sprzedano 30 proc. Rafinerii Gdańskiej
Trudno powiedzieć, czy użycie w pytaniu terminu „przedsiębiorstwo państwowe” jest błędem formułujących pytanie, czy też celowym zabiegiem. Przedsiębiorstw państwowych jest w Polsce bowiem bardzo mało, jednym z nich np. Polska Żegluga Morska P.P. Większość Polaków nie potrafiłaby wymienić nawet jej lub innego tego rodzaju podmiotu zapytana o przedsiębiorstwa państwowe.
Nie chodzi tu jednak o to, by Polaków zapytać o ich ewentualną sprzedaż. A o to, by ich straszyć tym, że jeśli PiS przegra wybory, cały nasz majątek państwowy zostanie za bezcen sprzedany, najpewniej Niemcom. Taka jest retoryka polityków partii rządzącej z Kaczyńskim na czele.
A jaka jest prawda? Ano taka, że to za rządów PiS sprzedano 30 proc. udziałów w Rafinerii Gdańskiej. Sprzedano je Saudi Aramco z Arabii Saudyjskiej za 1,15 miliarda złotych w czerwcu zeszłego roku. Dla zwykłego zjadacza chleba to ogromna suma, ale tyle za 30 proc. udziałów w Rafinerii Gdańskiej to prawie jak za darmo!
Ta kwota już po niecałym roku zwróciła się Saudyjczykom. Do tego umowa między PKN Orlen a Saudi Aramco jest niekorzystna dla strony polskiej. Pomimo bowiem, że Arabowie dysponują pakietem mniejszościowym, mogą blokować w zasadzie wszystkie decyzje zarządu spółki. A kary za niedotrzymanie warunków ich weta są ogromne.
Politycy PiS pytani o tę transakcję zwalają winę na Komisję Europejską. Twierdzą, że to ona zmusiła Polskę do sprzedaży udziałów Saudyjczykom. Jest to przykład ordynarnej manipulacji ocierającej się o pospolite kłamstwo. Komisja Europejska w istocie bowiem wymagała od Polski, by odsprzedano część udziałów w Lotosie. Po to, żeby nie było niezgodnej z europejskimi standardami sytuacji, w której w kraju członkowskim UE jest monopolistą na rynku paliwowym. Ale nie narzucała Polsce komu i za ile ma je sprzedać, ani jakie mają być warunki umowy między udziałowcami. To rządzący zdecydowali o tym, że sprzedano udziały Saudyjczykom za rażąco niską kwotę oraz zawarto z nimi niekorzystną dla polskiej strony umowę.
Pytanie o wiek emerytalny, którego nikt nie chce podnosić
Drugie pytanie ogłosiła w sobotę na Twitterze europosłanka PiS, była premier, Beata Szydło. PiS chce pytać Polaków: Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego, który wynosi dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?
To pytanie jest o tyle dziwne, że żadna z liczących się w Polsce sił politycznych nie deklaruje, że jest za podwyższeniem wieku emerytalnego. To jest okazja do ponownego straszenia Polaków PO i Donaldem Tuskiem, którego wizerunek, posobnie jak byłego prezydenta RP. Bronisława Komorowskiego, PiS wykorzystało w tym spocie kampanijnym udającym informację o referendum.
– Obrona Polaków przed szkodliwymi decyzjami rządu Tuska w sprawie wieku emerytalnego była priorytetem PiS już w kampanii prezydenta Andrzeja Dudy – napisała w social mediach Beata Szydło.
Tymczasem, nie tylko ostatnio, Donald Tusk oraz politycy jego partii byli wielokrotnie pytani o kwestię podniesienia wieku emerytalnego. I wszyscy zgodnie stwierdzali, że nie ma takich planów. Prawda jest natomiast taka, że to rząd Mateusza Morawieckiego, w ramach tzw. kamieni milowych KPO, zobowiązał się wobec Brukseli do podniesienia efektywnego wieku emerytalnego. Czyli rzeczywistego wieku, w którym Polacy będą przechodzić na emerytury.
To PiS sprowadza zagranicznych pracowników
Trzecie pytanie referendalne ogłosił w niedzielę premier Mateusz Morawiecki. Dość zaskakujące, że zostało ogłoszone po dwóch pierwszych, bo wszak PiS twierdziło, że ono jest kluczowe i w zasadzie to ta kwestia była przyczyną decyzji rządzących o referendum.
O ile wcześniejsze pytania brzmią pozornie neutralnie, trzecie pytanie ma charakter już nie tylko manipulacyjny, ale wręcz kłamliwy. Poniekąd nic dziwnego, że ogłoszenie go Kaczyński powierzył Mateuszowi Morawieckiemu. On ma już na koncie kłamstwa wyborcze z kampanii samorządowej w 2018 roku, kiedy to sąd dwukrotnie uznał, że premier kłamał i nakazał mu sprostowanie kłamstw. Czy tym razem wypowiedzi Morawieckiego doczekają się także wniosków do sądu w trybie wyborczym? Nie wiadomo, tak czy owak pytanie brzmi: Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?
Oczywiście pytanie miało zabrzmieć, jak zabrzmiało, ale chodziło też o to, by wypowiedział się premier Morawiecki, który mówił tak oto:
– Potrzebujmy mocnego wsparcia. Mówimy „nie” nielegalnej imigracji – podkreślił szef rządu. – Popatrzmy co się dzieje w Europie Zachodniej: gwałty, zabójstwa, podpalenia, demolowanie ulic, dzielnice grozy – wyliczał.
Oczywiście nie omieszkał dodać, że „Tusk jest największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Polski” – i”. I nazwał byłego premiera i eksszefa Rady Europejskiej „wysłannikiem brukselskich elit”.
Podczas konferencji prasowej premier Morawiecki także straszył imigrantami i Tuskiem. Nie wspomniał oczywiście, że to za rządów PiS do Polski przyjechało pięciokrotnie więcej imigrantów, niż było ich wcześniej. I mowa tu nie o uchodźcach wojennych z Ukrainy, czy politycznych z Białorusi. Mowa o pracownikach sprowadzanych masowo do Polski z różnych, także egzotycznych krajów. Tylko w zeszłym roku urzędnicy rządu PiS wydali:
- 33 tysiące pozwoleń o pracę obywatelom Uzbekistanu,
- 25 tysięcy obywatelom Turcji,
- 41 tysięcy obywatelom Indii,
- 22 tysiące obywatelom Filipin,
- i 13 tysięcy obywatelom Bangladeszu.
Jak więc widać rządzący co innego mówią, a co innego robią sprowadzając imigrantów masowo do pracy w Polsce.
Nikt Polski nie zmusza do przyjęcia imigrantów
Do tego w trzecim referendalnym pytaniu pada po prostu kłamstwo. Relokacja bowiem nie jest obowiązkowa. Mówiła o tym wielokrotnie unijna komisarz do spraw wewnętrznych Ylva Johansson. Wsparcie dla krajów zagrożonych nielegalną imigracją może polegać na przyjęciu imigrantów w ramach relokacji. Ale może polegać też na wsparciu finansowym tychże krajów lub wsparciu ich operacyjnie. Np. poprzez wysłanie na ich teren służb i sprzętu.
Nikt Polski nie zmusza zatem do przyjęcia imigrantów. A w dodatku, jak podkreślała Johansson, Polska sama może oczekiwać wsparcia z racji przyjęcia ogromnej liczby uchodźców wojennych z Ukrainy. Nie chodzi jednak przecież o prawdę i fakty, a o manipulowanie i straszenie Polaków, więc retoryka rządzących jest jaka jest.
Czwarte pytanie referendalne mamy poznać w poniedziałek. Czego będzie dotyczyć, nie wiadomo. Jednak raczej wiadomo, że niczego dla Polaków naprawdę ważnego, jak np. sprawa dopuszczalności przerywania ciąży. Będzie to kolejny zastępczy temat mający Polaków postraszyć i zohydzić im opozycję.
_____
Dziś poznaliśmy ostatnie z czterech pytań. Ogłosił je Mariusz Błaszczak. Brzmi: Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?