REKLAMA

Super Nowości - Wolne Media! Wiadomości z całego Podkarpacia. Rzeszów, Przemyśl, Krosno, Tarnobrzeg, Mielec, Stalowa Wola, Nisko, Dębica, Jarosław, Sanok, Bieszczady.

pon. 24 marca 2025

Mateusz Kaszowski, rozgrywający Sokoła: priorytetem jest gra o jak najwyższe cele

(Fot. Fb Enea Astoria Abramczyk Bydgoszcz)

Rozmowa z Mateuszem Kaszowskim, rozgrywającym Sokoła, który po 10 latach wraca do rodzinnego Łańcuta.

KOSZYKÓWKA. I LIGA

– Jakie były główne czynniki, które skłoniły pana do podpisania kontraktu z Sokołem, czy np. zakontraktowanie przez Astorię Bydgoszcz Marcina Nowakowskiego ? Czy prywatne relacje z trenerem odegrały istotną rolę w podjęciu tej decyzji?

– To tata do mnie zadzwonił, ale już wcześniej, kiedy nie pojawił się temat Marcina Nowakowskiego, podpytywał mnie o to czy chciałbym grać w Łańcucie. Miałem sporą ilość propozycji, więc miałem dylemat. Ostatecznie wahałem się między dwoma mocnymi zespołami. Koniec końców wybrałem jednak Łańcut.

– Długo trwały te negocjacje?

– Już od jakiegoś czasu tata wspominał o swoim pomyśle dotyczącym posiadania mnie w składzie. Kiedy pojawiły się przesłanki, że nie miałbym zostać w Pelplinie, to też nakreślał moją osobę. Mniej więcej wiedziałem więc, że klub może być mną zainteresowany. Rozmowy ogólnie przebiegły dosyć sprawnie, aczkolwiek, tak jak wspomniałem, miałem duży ból głowy i ta decyzja nie była podjęta w ciągu jednego dnia.

– Czy kiedykolwiek wcześniej pojawiła się koncepcja gry w Sokole?

– Szczerze powiedziawszy, to nigdy nie myślałem na ten temat. Grałem zazwyczaj na północy, tutaj mam dziewczynę i nie ukrywam, że do tej północy Polski jestem przywi ir jordan 4 military blue 202ązany. Nie zamykam się jednak na żadne opcje więc jeżeli padł taki pomysł, to rozważyłem go wraz z moją dziewczyną. Zdecydowaliśmy, że będzie to dobra opcja i bardzo pragnę podziękować mojej dziewczynie za wsparcie.

(Fot. Fb Enea Astoria Abramczyk Bydgoszcz)

– Sytuacja kiedy syn gra pod okiem ojca nie należy do zbyt częstych.

– Jest to nietypowa sytuacja, aczkolwiek nie jest to pierwszy raz kiedy taka sytuacja ma miejsce na parkietach pierwszej ligi. Taki wątek przewinął się już np. w Pruszkowie, Warszawie, czy w ostatnim sezonie w przemyskich Niedźwiadkach, gdzie Maciek Puchalski grał pod okiem swojego taty Daniela. Było więc parę takich przypadków, a my jesteśmy kolejnym. Mam nadzieję, że osiągniemy najlepszy wynik.

– Bliska relacja z trenerem może jednak przynieść drużynie korzyści, takie jak lepsze zrozumienie strategii lub ułatwiona komunikacja. Czy jednak w tej sytuacji trener będzie mocniej „dokręcać śrubkę” niż innym zawodnikom?

– To jak to będzie wyglądało jest raczej pytaniem do taty. Na pewno w pełni profesjonalnie podejdziemy do sprawy i rozmawialiśmy już na ten temat. Jeżeli chodzi o boisko, to na pewno będziemy rozgraniczać relacje ojciec-syn i trener-zawodnik.

– Dariusz Kaszowski nigdy wcześniej nie był pana trenerem? Może się okazać, że pokaże inne oblicze, gdy wasze relacje będą bardziej zawodowe.

– Kiedy byłem małym chłopaczkiem i grałem w Szkole Podstawowej nr 2 w Łańcucie, wtedy tata był takim moim à la trenerem. Oczywiście w seniorskiej koszykówce to właśnie w Łańcucie będzie to nasze pierwsze spotkanie po jednej stronie parkietu.

– Będąc zawodnikiem Decki Pelplin, został pan ograny przez Sokoła pod kierownictwem taty?

– Raz przegraliśmy w ale małą różnicą punktów. Wówczas pierwszy raz zagrałem w Łańcucie na takim poziomie, można powiedzieć w poważnym baskecie. Nigdy wcześniej nie miałem okazji grać po stronie gospodarzy jak i gości. W poprzednim sezonie, kiedy tata prowadził Deckę Pelplin, a ja grałem w Astori to zespół z Bydgoszczy wygrała dwa razy. Jednak w jednym z tych meczów nie wystąpiłem, bo byłem kontuzjowany.

(Fot. Fb Enea Astoria Abramczyk Bydgoszcz)

– Hala MOSiR jest panu od dawna doskonale znana od najmłodszych lat. Po awansie do ekstraklasy kosze zostały wymienione, co może mieć wpływa na komfort gry?

– Zwróciłem uwagę na kosze podczas meczów, które oglądałem w telewizji czy na „Emocjach”. Kosze są inne, ale myślę, że ten proces adaptacji będzie o wiele prostszy z tego względu, że spędziłem trochę swojego życia na tej hali. Zawsze zresztą jak tata miał treningi to jeździłem z nim na nie i rzucałem do kosza itd. Nawet grałem jeden na jeden z Maciek Klimą. To były super czasy i wspominam je z uśmiechem do dziś. Wydaje mi się, że parędziesiąt jak nie paręset treningów przeżyłem na tej hali, więc nie jest ona mi obca.

– Z dużą łatwością radzi sobie pan w rzutach za trzy ale to chyba naturalne, skoro w wieku 9 lat wygrał pan konkurs „trójek” dla publiczności podczas meczu Gwiazd I ligi w Krośnie…

– Dokładnie tego nie pamiętam, to z opowieści taty gdzieś tam mi coś się przypomina, że złapałem piłeczkę rzucona w trybuny i udało się wygrać konkurs i dres, który był tak duży, że dwa razy bym w niego wszedł. Był to prezent dla taty. Coś mi też „świta” w głowie, że ze względu na wiek nie chcieli mnie dopuścić do tego konkursu, ale po interwencji taty się udało.

– Na koszykówkę ze względu na tatę był pan „skazany” od małego?

– Na pewno nikt mnie nie zmuszał do koszykówki. Po prostu zaraziłem się tym od taty i tak od najmłodszych lat szedłem w tym kierunku. Uczył mnie WF-u w SP nr.2 i prowadził w szkolnych reprezentacjach, a teraz będzie w zespole.

W bardzo młodym wieku opuścił pan rodzinny Łańcut stawiając na profesjonalną koszykówkę. Teraz po 10 latach wraca już zupełnie inny Mateusz, dorosły, ukształtowany zawodnik.

– Dokładnie. Dom rodzinny opuściłem w wieku 13 lat. Pojechałem do wrocławskiego WKK i tam szkoliłem swoje umiejętności. Wspólnie z rodzicami stwierdziliśmy, że większe możliwości rozwoju będą dla mnie w WKK. Klub ten był i dalej jest jednym z najlepszych klubów szkolących młodzież. Był topowym jeśli chodzi o mój rocznik, bo wygrywali tak naprawdę wszystko co się dało z mistrzostwami Polski. W tamtym okresie byliśmy mega mocni. Niestety los tak chciał, że z tej naszej ekipy nie wiele zostało. Mało osób nadal gra, ale wspomnienia są super.

. – To chyba też tak twarda szkoła życia była dla 13-latak z dala od domu rodzinnego…

– Zgadza się. Na początku ogólnie było fajnie. Myślałem, że super będzie kolorowo w końcu sam bez rodziców w dużym mieście. Życie wszystko jednak szybko zweryfikowało. Po miesiącu chciałem wracać do domu. Wiedziałem, że jeżeli chcę coś osiągnąć w koszykówce to muszę zostać. Dzięki wsparciu moich rodziców, chłopaków i trenera Łukasza Dziergowskiego udało mi się przetrzymać ciężki okres, a potem było już tylko lepiej.

– Później była przeprowadzka do Gdyni, gdzie miejscowy klimat służył chyba Mateuszowi Kaszowskiemu?

– Na Pomorzu się zadomowiłem. Te przenosiny Adidas Ultra Boost Uncaged Haven do Gdyni uważam za bardzo dobry ruch. Na pewno dużo doświadczenia. Fajna ekipa, znajomi itd. Mistrzostwa Polski, mistrzostwa Europy, później dzięki grze w Gdyni kadra Polski itd. W końcu debiut w ekstraklasie. W PLK grałem cały sezon (2020/2021 – przy. red) średnio piętnaście minut na mecz. Pięć fajnych lat w Gdyni. Był to bardzo pracowity i owocny okres dla mnie, gdzie wszedłem w seniorską koszykówkę.

– Od trzech sezonów gra pan w I lidze, ale aspiracje, żeby wrócić do ekstraklasy na pewno są…

– Dużo jest obcokrajowców grających na pozycji rozgrywającego, więc na pewno jest ciężej. Będę natomiast robił wszystko, żeby wrócić do tej ekstraklasy, bo nadal jest to mój cel.

– Poziom w I lidze zdaje się z roku na rok iść w górę. W tym nowym sezonie również zapowiada się, że liga będzie mocniejsza, już teraz pojawia się w niej sporo nazwisk z ekstraklasy…

– Poziom w pierwszej lidze na pewno jest o wiele bardziej wyrównany niż kiedyś. Każdy może wygrać z każdym. Liga jest o wiele bardziej zbilansowana. Można powiedzieć, że teraz ci zawodnicy rozproszyli się po wielu zespołach, więc na pewno ta pierwsza liga będzie bardzo ciekawa.

Mateusz Kaszowski i Filip Małgorzaciak w minionym sezonie grali w barwach zespołu z Bydgoszczy a teraz znów będą ze sobą współpracować w Łańcucie. (Fot. Fb Enea Astoria Abramczyk Bydgoszcz)

– Zapowiada się, że znów w I lidze Sokół będzie odgrywał znaczące role patrząc na transfery jakie są dokonywane w Łańcucie…

– Mówiąc ogólnie, to moja decyzja o dołączeniu do klubu, była spowodowana głównie tym, jak w tym roku ma wyglądać ten zespół. Nie ukrywam też, że miałem zdecydowanie lepsze finansowo oferty w innych zespołach. Wybrałem jednak Łańcut, bo wiedziałem mniej więcej, czego będę mógł się spodziewać po tym zespole. Moim priorytetem jest gra o jak najwyższe cele. Nie chciałbym grać o utrzymanie. Jestem ambitnym chłopakiem i chcę grać o ambitne cele.

– Pojawiają się spekulacje, że do Sokoła oprócz pana i Filipa Małgorzaciaka dołączy jeszcze kolejny zawodnik z Astorii Bydgoszcz…

– Pomidor (śmiech).

MATEUSZ KASZOWSKI

  • Ur. 19.02.2001
  • Wzrost: 181 cm
  • Pozycja: rozgrywający
  • Kluby: 2023/2024 Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz (1 liga), 2022/2023 MKKS Żak Koszalin (1 liga), 2021/2022 Decka Pelplin (1 Liga), 2020/2021 AMW Asseco Arka Gdynia (2 liga), 2019/2021 Asseco Arka Gdynia (Energa Basket Liga), 2017/2020 Arka AMW II Gdynia (2 liga), 2014/2015 WKK Wrocław (rozgrywki młodzieżowe).

POLECAMY: Aleksander Balcerowski, koszykarz reprezentacji Polski: to jest coś niesamowitego

Udostępnij

FacebookTwitter

Super Nowości - Wolne Media!

Popularny dziennik w regionie. Znajdziesz tu najciekawsze, zawsze aktualne informacje z województwa podkarpackiego.

Reklama

@2024 – supernowosci24.pl GRAVAMEN MEDIA ul. Podwisłocze 46, 35-309 Rzeszów Super Nowości Wszelkie prawa zastrzeżone. All Rights Reserved.
Polityka prywatności Regulamin