
Jarosławskie szczypiornistki były bliskie urwania co najmniej punktu wicemistrzyniom Polski z Lublina. Ostatecznie musiały uznać ich wyższość, przegrywając 22-23.
PIŁKA RĘCZNA. PGNiG SUPERLIGA KOBIET
Spodziewałyśmy się trudnego meczu, bo znamy rywalki z Jarosławia i zawsze wysoko zawieszają poprzeczkę – mówiła po zakończeniu spotkania Kinga Achruk, rozgrywająca lublinianek.
Remis do przerwy i nerwowa końcówka
Wynik meczu otworzyły w 2. min gospodynie. Błyskawicznie odpowiedziała Magda Więckowska. Dwie kolejne akcje również padły łupem lublinianek. Dzięki rzutom Sylwii Matuszczyk oraz Valentiny Kozimur miejscowe doprowadziły do remisu (3-3). Także remisem, tyle że 11-11 skończyła się pierwsza połowa.
Druga połowa rozpoczęła się od trafienia Romany Roszak i natychmiastowej odpowiedzi Valentiny Kozimur. W 33. min, po akcji sam na sam wykończonej przez Dmytrenko, czarno-niebieskie wyszły na prowadzenie 13-12. Zacięta walka trwała już do końca spotkania.
Od 49. do 51 min drużyna z Lublina odnotowała trzy dwuminutowe wykluczenia (Achruk, Płomińska, Pastuszka), co pomogło miejscowym utrzymać remis (19-19). Gospodynie wyszły na jednobramkowe prowadzenie po trafieniu Edyty Byzdry, ale Magda Więckowska i Magda Balsam szybko odwróciły wynik (21-22). Chwilę później ponownie notowaliśmy nierozstrzygnięty wynik (22-22) po trafieniu z rzutu karnego Natalii Dmytrenko.
Tuż po wyrównującej bramce, o przerwę poprosiła wówczas trenerka MKS-u, Edyta Majdzińska. Jej wytyczne przyniosły niemal natychmiastowy efekt, bowiem bramkę ze skrzydła zdobyła Aleksandra Tomczyk. 31 sekund przed końcową syreną o czas poprosił natomiast Michał Kubisztal, szkoleniowiec JKS-u. Ten wznowił grę siedmioma zawodniczkami w polu ale ostatecznie nie zdoła przekuć liczebnej przewagi na gola.
Siostra przeciwko siostrze
– Cieszy nas końcowy wynik, bo przebieg spotkania była naprawdę bardzo różny, szczególnie moment w którym grałyśmy w trzy na boisku – mówiła Kinga Achruk, której w Jarosławiu przyszło się zmierzyć z siostrą, Edytą Byzdrą.
– Jestem z niej bardzo dumna, bo zagrała świetnie. Świetnie się rozwija w Jarosławiu. Bardzo trudno gra się przeciwko siostrze. Oczywiście na boisku nie ma sentymentów, bo jesteśmy już na takim profesjonalnym szczeblu, że musimy do tego podchodzić w ten sposób, że nie gra przeciwko mnie moja siostra, tylko przeciwnik – dodała lubelska szczypiornistka.
Trener Handball JKS-u: dziewczyny zostawiły olbrzymi kawał serducha na boisku
– Żal tego meczu. Taki zespół jak, jak Lublin zrywa nam się ze stryczka. Chylę czoła przed dziewczynami, bo zostawiły olbrzymi kawał serducha na boisku – komplementował swoje zawodniczki trener Handball JKS-u.
– Trzymaliśmy się cały mecz. Musimy walczyć dalej. Przed nami mega ciężkie i mega ważne mecze. Mam nadzieję, że jeśli tak będziemy w nim grali, jak w pojedynku przeciwko Lublinowi, to myślę, że nie ma się co martwić, bo punkty na pewno przyjdą – dodał Michał Kubisztal, trener ekip znad Sanu.
Przed jarosławianki kolejny mecz już w najbliższą sobotę (godz. 16). Wówczas zmierzą się one w wyjazdowym pojedynku z Gminami Kobierzyce.
HANDBALL JKS Jarosław – FUNFLOOR Lublin 22-23 (11-11)
HANDBALL JKS: Kordowiecka, Kubisztal, Musakova – Szczotka, Guziewicz 1, Dmytrenko 6, Galas, Matuszczyk 6, Hawryluk, V. Kozimur 5, Kostuch, Byzdra 3, Luberecka, Skubacz 1, Struzik, K. Kozimur
FUNFLOOR: Gawlik, Wdowiak – Płominska 3, D. Więckowska, Tomczyk 2, M. Więckowska 2, Posavec, Pastuszka 1, Szynkaruk 5, Balsam 3, Kovarova, Noga 1, Masna, Szczepaniak, Roszak 5, Achruk 1.
Sędziowali: Kamil Dąbrowski i Paweł Staniek (Kielce). Kary: 4 i 14 min. Widzów 400.