REKLAMA

Super Nowości - Wolne Media! Wiadomości z całego Podkarpacia. Rzeszów, Przemyśl, Krosno, Tarnobrzeg, Mielec, Stalowa Wola, Nisko, Dębica, Jarosław, Sanok, Bieszczady.

sob. 5 października 2024

Jak Sophia Loren rozkochała Cary’ego Granta… Włoska gwiazda ma już 90 lat!

Cary Grant i Sophia Loren na planie filmu „Duma i namiętność”. ( Fot. Patellani Federico/wikimedia.org)

„8 razy zmieniałam kreację, wypróbowałam 11 różnych fryzur, przymierzałam buty na niższych i wyższych obcasach i nie umiałam się uspokoić. Trzęsły mi się nogi i rozpaczliwie zastanawiałam się, jak się powinnam zachować…” Trudno się dziwić zdenerwowaniu Sophii Loren. Miała poznać samego Cary’ego Granta, by zagrać u jego boku w „Dumie i namiętności”. Przy okazji 90. rocznicy urodzin pięknej aktorki, która przypada 20 września, przypominamy kulisy powstania tego filmu.

Był 1956 rok, gdy młodziutka Sophia Loren dostała propozycję roli w „Dumie i namiętności”. Piękna aktorka stawiała wtedy pierwsze filmowe kroki za granicą. Była pełna kompleksów, tym bardziej że jej angielski nie był perfekcyjny. Do tego dostała szansę, by zagrać u boku legend Hollywood: Cary’ego Granta i Franka Sinatry! Przed przyjęciem z udziałem prasy, na którym miała ich poznać, była kłębkiem nerwów. Aby jak najlepiej wypaść, ćwiczyła nawet próbne dialogi – zarówno z gwiazdorami jak i z prasą. Nie było tak źle, jak myślała…

Z tym facetem będą kłopoty

– Sala była wypełniona fotografami i dziennikarzami, rozmawiano wyłącznie po angielsku, z wieloma różnymi akcentami. Rozumiałam jedną czwartą tego, co do mnie mówiono, co nadrabiałam szeroką gamą uśmiechów, niewinnych, uwodzicielskich, enigmatycznych lub pewnych siebie – wspominała Loren w swojej autobiografii. Jednocześnie wypatrywała kiedy pojawią się jej przyszli partnerzy. Ci, jak na prawdziwych gwiazdorów przystało, dali na siebie czekać. Frank Sinatra spóźnił się 4 godziny, Cary Grant nieco mniej, bo tylko 2.

– Kiedy ujrzałam przy wejściu do sali charakterystyczny profil Cary’ego, zrobiło mi się słabo z wrażenia – opowiadała później Włoszka. – Zebrałam się w sobie i kiedy podszedł, powitałam go ze swobodą, której wcale nie czułam. Jego smoking z połyskliwymi klapami, nieco szpakowate włosy i wytworne ruchy sprawiły, że zabrakło mi tchu w piersiach. Wyglądał, jakby zszedł prosto z ekranu, jak bajka która staje się rzeczywistością.

Podał jej rękę, mówiąc: – Panna Lolloloren, jak przypuszczam? Albo panna Lorenigida? Wy, Włosi, macie takie dziwne nazwiska… Jego odzywka nie podniosła Sophii na duchu. – Oczywiście mylił mnie z Giną Lollobrigidą, której tam wcale nie było, i nawet nie czuł się tym zakłopotany. Pomyślałam, że z tym facetem będą kłopoty – wspominała. I nie pomyliła się…

Frank Sinatra uczył sprośnych słów

Cary Grant mógł być ojcem Sophii Loren. Jednak ani podczas pierwszego spotkania ani kolejnych, różnica wieku nie była problemem. Mogło to wynikać z dwóch faktów. Po pierwsze, młodziutka aktorka była właśnie w związku z 22 lata starszym producentem, Carlo Pontim. Po drugie gwiazdor absolutnie nie wyglądał na swoje lata. Zawdzięczał to niemal obsesyjnej dbałości o ciało. Żmudne ćwiczenia odbywał codziennie o 5 rano. Był do tego przyzwyczajony, bo w młodości pracował jako akrobata w cyrku, a specjalizował się w… chodzeniu na szczudłach. By utrzymać formę, mierzący 1,87 m przystojniak stosował też popularną wśród sław, odmładzającą dietę Hausera, opartą głównie na sokach warzywnych i owocowych oraz trenował jogę. Jeden z producentów wspominał, jak kiedyś aktor czekał na niego w hotelowym holu siedząc bez skrzyżowanych nóg (by nie zaszkodzić krążeniu) z dłońmi na kolanach skierowanymi ku górze. Czerpał w ten sposób energię z kosmosu.

Sophia Loren i jej ukochany, Carlo Ponti – 1958 r. (Fot. Domena publiczna)

Urok Cary’ego Granta sprowadzał się nie tylko do wyglądu zewnętrznego. Dał się poznać jako szarmancki, inteligentny, wrażliwy, a do tego niezwykle pomocny, o czym przekonała się sama Loren.

– Był fascynującym mężczyzną o ciepłym i jednocześnie tkliwym spojrzeniu, co czyniło, że czułam się na planie bezpieczna. Przerażało mnie mówienie po angielsku, choć uczyłam się z wielkim zaangażowaniem – wspominała aktorka. – To on podpowiadał mi, kiedy powtórzyć scenę, żebym mogła w sposób bardziej poprawny wypowiedzieć moje kwestie.

Aktorka dokładała nie tylko językowych starań. Aby w tanecznej scenie wypaść perfekcyjnie, już dwa miesiące przed rozpoczęciem zdjęć w Hiszpanii zaczęła pobierać lekcje flamenco u jednego z najsłynniejszych matadorów. Dzielnie znosiła też wszelkie niewygody. – Pracowaliśmy w trudnych warunkach, było bardzo gorąco, na planie panował chaos – wspominała. – Próbowałam nie dać się zmęczeniu. Wszyscy byli zaskoczeni moją wytrzymałością i dobrym humorem.

O humor Włoszki dbali przede wszystkim jej partnerzy. Nawet borykający się z kłopotami sercowymi – Frank Sinatra. – Dobrodusznie sobie ze mnie pokpiwał i wprowadzał zamęt w mojej słabej jeszcze angielszczyźnie, ucząc mnie eleganckich rzekomo, a w rzeczywistości sprośnych wyrażeń i zwrotów – opowiadała Loren. – Był uroczym człowiekiem, serdecznym i zabawnym, chociaż bardzo przeżywał wówczas swoje rozstanie z Avą Gardner i nie zawsze miał dobry humor. Żartował i uśmiechał się, ale w duchu bardzo cierpiał.

Najpierw się pobierzmy, potem to przemyślimy

Cary Grant i Sophia Loren w filmie „Dom na łodzi”. (Fot. Domena publiczna)

Niespodziewanie na planie zaczęła się inna historia miłosna. Między Cary’m i Sophią. Gdy gwiazdor po raz pierwszy zaprosił ją na kolację, nie dowierzała. „Ty i ja? Na kolację? Jesteś pewien” – zapytała naiwnie. – Tak, kochanie, ja i ty na kolacji – odpowiedział niewzruszony.

– Co on widział we włoskiej dziewczynie ledwo mówiącej po angielsku i o połowę od niego młodszej? I o czym będziemy rozmawiać przez cały wieczór – zastanawiała się aktorka. Jak się okazało nie był to żaden problem. – To był magiczny wieczór, poza czasem. Gawędziliśmy jak starzy przyjaciele, odurzeni zapachem późnej wiosny – wspominała Loren. – Fascynowały mnie jego zgryźliwy humor, ciepła mądrość, doświadczenie.

Z każdym dniem ich przywiązanie rosło w siłę. Cary, co wieczór wysyłał jej wielki bukiet kwiatów opatrzony czułym bilecikiem. Gdy tylko mieli czas jadali kolację w małych hiszpańskich restauracjach na wzgórzach Avila, popijając wino oraz słuchając flamenco. – Byłam nim oczarowana, ale cały czas starałam się zachowywać powściągliwie – mówiła Sophia.

Zdjęcia do „Dumy i namiętności” nieubłaganie zbliżały się ku końcowi, ale sytuacja między odtwórcami głównych ról nie wyjaśniała się. Sophia była rozdarta. Miała swojego Carla, ale ich związek trzymany był w tajemnicy. On miał żonę, z którą próbował się rozwieść. Był to problem, bo rozwody we Włoszech były nielegalne, a Loren nie chciała być tylko kochanką.

– Czułam się zagubiona, zawieszona między dwoma mężczyznami, między dwoma światami. Każdego dnia budziłam się, zadając sobie pytaniem, co się wydarzy. Wiedziałam, że moje miejsce jest u boku Carla, to on był moim bezpiecznym portem – czytamy w autobiografii aktorki. – Wiedziałam też, że nie chcę się przenosić do Ameryki, bałam się całkowitego zanurzenia w innej kulturze, tak odmiennej od naszej, jednocześnie trudno się było oprzeć magnetyzmowi mężczyzny takiego jak Cary, który w dodatku powtarzał, że dla mnie jest gotów rzucić wszystko.

Na zapewnieniach, że porzuci dla niej żonę Grant nie poprzestał. Gdy ostatniego wieczoru jedli wspólną kolację przy zachodzie słońca, zaskoczona Sophia usłyszała: „Chcesz za mnie wyjść?”. Aktorce słowa uwięzły w gardle, zdołała wyszeptać jedynie: „Cary, kochany, potrzebuję trochę czasu…”. Jak zwykle taktowny Grant rozluźnił sytuację kwitując „Może najpierw się pobierzmy, a potem to przemyślimy?”.

Gdy następnego dnia Sophia wyjechała do Aten, gdzie miała kręcić następny film, w hotelu już czekał na nią bukiet róż i bilecik. – Wybacz, droga dziewczyno, że wywieram na ciebie zbyt dużą presję. Módl się – ja też to będę robił” – napisał. Jego modlitwy nie odniosły skutku. Sophia wybrała Carla, któremu udało się w końcu przeprowadzić rozwód. A Cary? Też wziął ślub z Loren. Udało mu się to jednak tylko na ekranie w ich kolejnym filmie „Dom na łodzi”…

CZY WIESZ, ŻE…
– Zdjęcia do filmu kręcono od kwietnia do lipca 1956 r. w Ciudad Encantada, Toledo, Torrelaguna, Santiago de Compostela, Ávila, Segovia, El Escorial, Valermoro (Hiszpania) oraz w Los Angeles (Kalifornia, USA).
– Cary Grant to pseudonim artystyczny przystojnego aktora. Naprawdę nazywał się Alexander Archibald Leach. Gwiazdor był pięciokrotnie żonaty (w ostatni związek wszedł mając 77 lat – żona była 47 lat młodsza), miał jedną córkę (urodziła się gdy miał 62 lata).
– Carlo Ponti był jedynym mężem Sophii Loren. Gwiazda była z nim aż do jego śmierci.
– Siostra Sophii Loren – Anna Maria poślubiła syna Benito Mussoliniego – Romano.

Źródła inf.: Sophia Loren, „Wczoraj, dziś, jutro. Moje życie”; Silvana Giacobini, „Sophia Loren. Życie jak film”; filmweb.pl

Udostępnij

FacebookTwitter

Super Nowości - Wolne Media!

Popularny dziennik w regionie. Znajdziesz tu najciekawsze, zawsze aktualne informacje z województwa podkarpackiego.

Reklama

@2024 – supernowosci24.pl Oficyna Wydawnicza „Press Media” ul. Wojska Polskiego 3 39-300 Mielec Super Nowości Wszelkie prawa zastrzeżone. All Rights Reserved. Polityka prywatności Regulamin