REKLAMA

Super Nowości - Wolne Media! Wiadomości z całego Podkarpacia. Rzeszów, Przemyśl, Krosno, Tarnobrzeg, Mielec, Stalowa Wola, Nisko, Dębica, Jarosław, Sanok, Bieszczady.

czw. 3 października 2024

Koń, jaki jest, (nie) każdy widzi, czyli u nas nie jest normalnie

W naszym kraju dzieje się coś absolutnie nieprawdopodobnego. Okazuje się, że można w Polsce iść normalnie do apteki, by zrealizować legalnie wystawioną receptę i… trafić na policję, bo nadgorliwa farmaceutką nabierze przekonania, iż mamy zamiar wywołać poronienie.

Monika Kamińska

Żart? Skądże, to się naprawdę zdarzyło w krakowskiej Nowej Hucie. Zacznijmy jednak od początku.

Otóż 13 lat temu pani Katarzyna i pan Bartłomiej kupili dla swej córki, pasjonatki jazdy konnej, konia. „Po domowemu” nazwali go Bazyl i traktują go jak członka rodziny. A co za tym idzie, teraz, gdy Bazyl jest już staruszkiem, dbają o niego i leczą go. Bo Bazylowi doskwierają  m.in. wrzody żołądka.

Konia diagnozowała zajmująca się tym schorzeniem lekarka weterynarii z północy Polski. Po wykonaniu Bazylowi gastroskopii zapisała mu lek o nazwie Arthrotec. Jedną z dwóch substancji czynnych w tym leku jest mizoprostol, który może wywoływać poronienie i przedwczesny poród.

Właściciele konia byli tego świadomi, bo pani weterynarz poinformowała o tym ich córkę i wspomniała, że mogą być pytania przy realizacji recepty. Radziła się tym jednak nie przejmować, bo w razie wątpliwości farmaceuty, chętnie potwierdzi osobiście autentyczność recepty i dane swego pacjenta.

Jako, że Bazyl waży 700 kg recepta opiewała na 90 opakowań leku po 20 tabletek w każdym. Takiej ilości tego specyfiku nie ma z reguły w żadnej aptece, trzeba jakąś wybrać, by lek zamówiła. Padło na jedną z nowohuckich aptek.

Pan Bartłomiej pojechał w wyznaczonym przez aptekę terminie odebrać lek dla Bazyla. Już w czasie do apteki odebrał od farmaceutki SMS-a, że ta ma wątpliwości co do leku i go nie wyda, a może nawet wezwie policję. Krakowianin postanowił jednak pojechać do apteki i sprawę wyjaśnić. Sądził, że będzie to łatwe. Farmaceutka miała numer telefonu pani weterynarz, na recepcie było napisane, że lek jest dla konia wraz z podaniem jego wagi.

Mylił się jednak – farmaceutka leku nie wydała i wezwała policję. Ta zabrała pana Bartłomieja radiowozem na komendę. Pozwolono mu napisać SMS-a do żony i odebrano komórkę. Tymczasem farmaceutka swoim samochodem pojechała, by złożyć zeznania. Wyjaśnianie sprawy trwało 5 godzin. Żona pana Bartłomieja, Katarzyna dotarła na komendę. Wspólnie wytłumaczyli policjantom sytuację. Ci dziwili się, że farmaceutka nie rozmawiała z panią weterynarz, która wystawiła receptę i od razu ich wezwała. Tak czy owak ustaliwszy, że z receptą wszystko jest w porządku, poinformowali o tym nadgorliwą farmaceutkę i nawet zaoferowali asystę przy odbiorze leku.

Opiekunowie Bazyla pojechali jednak sami. Na miejscu dowiedzieli się, że… lek został już odesłany. Gdy dali do zrozumienia, że w to nie wierzą, farmaceutka powiedziała, że byłaby niekonsekwentna wydając im teraz medykament. Poinformowała też, że dzwoniła do swoich zwierzchników i ustaliła, że musi skonsultować wydanie go z nadzorem weterynaryjnym i jeśli ten się zgodzi dopiero wyda lek.

– Mąż koleżanki poszedł kupić do apteki przepisane przez weterynarza lekarstwo na wrzody dla konia. Tak, tak, został przed chwilą zatrzymany w aptece przez policję, że chce wywołać poronienie. Zorganizowaliśmy pomoc prawną. Nie ma ratunku dla tego kraju – tak oto  pisał w piątek (17 marca) na Twitterze sędzia Maciej Czajka z Krakowa, znajomy opiekunów Bazyla, gdy pan Bartłomiej był jeszcze na komendzie policji.

Ktoś mógłby powiedzieć – No i cóż się stało? Farmaceutka nadgorliwa, ale wszystko skończyło się dobrze i nie ma sprawy. Otóż sprawa jednak jest. Skutki uboczne w postaci możliwego poronienia i przedwczesnego porodu mają leki na różne schorzenia ordynowane ludziom i zwierzętom. Wydaje się je tylko z przepisu lekarza. Jeśli farmaceuta ma jakiekolwiek wątpliwości co do zasadności przepisania danego leku przez lekarza, czy weterynarza, może się z nim skontaktować.

Traktowanie jak potencjalnego przestępcę każdego, kto przyjdzie z receptą na lek mający wspomniane skutki uboczne, to rodzaj represji. Farmaceutka powinna zostać ukarana za bezzasadne wezwanie patrolu policji, a policja sprawę powinna wyjaśnić w 10 minut kontaktując się z panią weterynarz, a nie w 5 godzin! Tak działa się w normalnych państwach, tyle że… u nas nie jest normalnie.

Udostępnij

FacebookTwitter

Super Nowości - Wolne Media!

Popularny dziennik w regionie. Znajdziesz tu najciekawsze, zawsze aktualne informacje z województwa podkarpackiego.

Reklama

@2024 – supernowosci24.pl Oficyna Wydawnicza „Press Media” ul. Wojska Polskiego 3 39-300 Mielec Super Nowości Wszelkie prawa zastrzeżone. All Rights Reserved. Polityka prywatności Regulamin