REKLAMA

Super Nowości - Wolne Media! Wiadomości z całego Podkarpacia. Rzeszów, Przemyśl, Krosno, Tarnobrzeg, Mielec, Stalowa Wola, Nisko, Dębica, Jarosław, Sanok, Bieszczady.

sob. 7 grudnia 2024

Fotowoltaika. Oszczędność czy tylko „dekoracja”?

Energetyka odnawialna w Polsce jest na szybkiej ścieżce rozwoju, ale potrzebne są inwestycje w magazynowanie. (Fot. Wit Hadło)

Choć obecnie rządzący nie są szczególnie proekologiczni działa u nas ustawa o odnawialnych źródłach energii (OZE). W jej ramach możemy sobie sami produkować prąd płacić niższe rachunki za energię elektryczną. Brzmi wspaniale? Owszem, ale w praktyce Polacy nie oszczędzają wcale wiele na tym, że mają instalacje fotowoltaiczne. Powód? Nieprzystosowane do przesyłania energii sieci i brak magazynów energii. 

Przy obecnych cenach prądu perspektywa, że możemy sobie go produkować sami, a raczej, że będzie go dla nas produkować instalacja fotowoltaiczna jest kusząca. Tym bardziej, że w ramach różnych programów można otrzymać spore dofinansowanie decydując się na montaż tejże na swoim dachu czy posesji. Teraz mamy kolejne słoneczne dni, więc zadowoleni posiadacze fotowoltaiki już podliczają ile zaoszczędzą na tym, że mają „swój” prąd. Okazuje się jednak, że mogą się gorzko rozczarować, bo prądu z fotowoltaiki może być znacznie mniej niż się spodziewali. 

Ostatnio o tym problemie mówili w TVN24 prezes Polskich Sieci Energetycznych Tomasz Sikorski i Bartłomiej Derski z portalu wysokienapiecie.pl. Sikorski już na początku czerwca wspominał o tym, że „energetyka odnawialna w Polsce jest na szybkiej ścieżce rozwoju, ale potrzebne są inwestycje w magazynowanie.

W jego ocenie przy dalszym szybkim rozwoju OZE w naszym kraju istnieje ryzyko, że wyłączenia z powodu nadmiernej produkcji będą głębsze i częstsze”. Krótko mówiąc, nie ma gdzie magazynować energii uzyskanej z naszych przydomowych fotowoltaik, więc wyłącza się sieci.

– Wyzwanie, które w tej chwili istnieje w sieciach niższych napięć, to jest nadwyżka podaży ponad popytem, w związku z czym popyt ten trzeba wytworzyć – czy to poprzez elementy zintegrowane z siecią, czy to poprzez komercyjne instalacje, które pozwalają na to, że optymalizujemy zużycie i generację energii w danej lokalizacji – cytuje szefa PSE TVN24.

– Sieć powinna funkcjonować tak, by zapewniać odbiór energii elektrycznej, czyli parametry powinny być dotrzymane na odpowiednim poziomie. Niestety dzisiaj wygląda to tak, że dystrybutorzy energii dotrzymują tych parametrów napięcia kosztem prosumentów (właścicieli instalacji fotowoltaicznych przyp. autora)  – zauważył na antenie TVN24 B. Derski.

– Spółki dystrybucyjne, spółki energetyczne powinny się zainteresować tym, aby umożliwić wprowadzanie tej energii z fotowoltaiki. Ale nie mają dzisiaj zupełnie żadnej motywacji,  wręcz odwrotnie – podkreślił ekspert.

– To jest trochę hazard moralny, bo właściwie to im mniej prosument wprowadzi energii z fotowoltaiki do sieci, tym więcej później spółka energetyczna, ta dystrybucyjna, mu tej energii sprzeda i jeszcze jej spółka-koleżanka, kontrolowana najczęściej przez Skarb Państwa, dostarczy mu tego prądu, więc właściwie to wtedy dopiero zarobi – tłumaczył.

– Mamy system, przy którym prosumenci nie płacili za utrzymanie sieci, a jeżeli mniej tej energii wprowadzą, to właściwie spółki energetyczne dopiero wtedy zaczną zarabiać – dodał. 

W praktyce działa to tak, że:- Mamy jakiś przekrój kabli, którymi energia trafia do domów – wyjaśniał B. Derski.

– Gdy próbujemy tam „zatłoczyć” jednocześnie dużo energii z wielu domów jednorodzinnych z panelami, co do tej pory raczej się nie zdarzało przez poprzednie kilkadziesiąt lat, to napięcie rośnie i wówczas osiąga taki poziom, gdzie bezpieczeństwo jest już przekroczone. Właśnie po to, żeby tego poziomu bezpieczeństwa nie przekroczyć, to automatyka w tych instalacjach fotowoltaicznych się odłącza-  dodał.

– To tyle jeśli chodzi o fizykę, ale oczywiście mamy też ekonomię, bo te parametry fizyczne moglibyśmy przezwyciężyć, inwestując w sieci elektroenergetyczne, bo mówimy tutaj o na przykład stacjach transformatorowych, które mogłyby dynamicznie regulować sobie napięcie.

Moglibyśmy doinwestować też same linie elektroenergetyczne, przewody już rozprowadzające do domów grubsze kable – zauważył ekspert w TVN24. 

Ktoś mógłby powiedzieć, że przesada i nie jest tak źle, ale to niestety nieprawda.

– Wiosną na mojej posesji stanęła instalacja fotowoltaiczna. Skorzystałem z programu OZE na takich zasadach, że musiałem dopłacić część wartości instalacji i podpisać umowę z gminą – opowiada nam mieszkaniec wsi Zalesie w gminie Krasiczyn.

– Na jej mocy przez 5 lat to gmina jest właścicielem tej instalacji. Cieszyłem się, że będę miał oszczędności na prądzie, ale raczej nie będę miał. Skąd to wiem? A stąd, że zainstalowałem sobie aplikację, która na bieżąco pokazuje mi ile prądu z mojej fotowoltaiki jest produkowane i odbierane. Okazuje się, że już około godz. 9 rano jest przerwa.

Podejrzewam, że wynika to z kiepskiej kondycji sieci energetycznych na tym terenie i transformatorów. Po prostu sieć nie wytrzymuje – wyjaśnia mężczyzna.

– Ja mam w tym nieszczęściu to szczęście, że jestem tego świadomy i nie spodziewam się oszczędności na prądzie – przyznaje.

– Ale wielu moich sąsiadów o tych przerwach nie ma pojęcia i liczy na to, że zapłacą za prąd sporo mniej niż nie korzystając z instalacji. Rozliczenie dostajemy raz na pół roku, więc niemiłe zdziwienie może być tym większe – dodał. 

No cóż, wychodzi na to, że „dzięki” takiej dbałości o sieci fotowoltaika zamiast stać się skarbonką na oszczędności jest zwyczajną „dekoracją”. 

Udostępnij

FacebookTwitter

Super Nowości - Wolne Media!

Popularny dziennik w regionie. Znajdziesz tu najciekawsze, zawsze aktualne informacje z województwa podkarpackiego.

Reklama

@2024 – supernowosci24.pl Oficyna Wydawnicza „Press Media” ul. Wojska Polskiego 3 39-300 Mielec Super Nowości Wszelkie prawa zastrzeżone. All Rights Reserved. Polityka prywatności Regulamin