
- NovogasShops – Air Jordan IV (4) "Freddy Krueger" Customs by Mache – JORDAN M SEAMLESS KNIT HEADBAND REVERSIBLE
- air jordan 1 low og florida gators pe
Koszykarze OPTeam Energia Polska Resovia, po nerwowym do ostatnich sekund meczu, pokonali Deckę Pelplin 83:82. Rzeszowianie zagrali osłabieni brakiem Macieja Koperskiego i Dawida Zaguły, natomiast u rywali nie zagrał Thomas Davis. Bohaterem meczu był Maksymilian Formella, który w kluczowym momencie zdobył z rzędu osiem punktów.
KOSZYKÓWKA. I LIGA
Dawid Zaguła na problemy ze stawem skokowym, ale na najbliższy mecz w Opolu powinien być już gotowy do gry. Gorzej wygląda sytuacja Macieja Koperskiego, który na treningu doznał kontuzji złamania małego palca lewej dłoni. – Jest to złamanie rotacyjne z przemieszczeniem – wyjaśnia rozgrywający OPTeam Energia Polska Resovia.
– Czeka mnie zabieg operacyjny w poniedziałek lub we wtorek. Później rehabilitacja i miejmy nadzieję, że potrwa to jak najkrócej. Chciałbym wrócić w tym sezonie, żeby pomóc zespołowy jak najwięcej się da. Duże znaczenie w tym powrocie będzie miało to, jak kość się będzie zrastać. Trzeba czekać do zrostu kości, a wówczas można powrócić do treningu. Widełki czasowe są spore od 2 do 6 tygodni. Liczę na dwa, ale są rzeczy na które nie mamy wpływu – mówi Koperski.
Dyskusje z sędziami zaburzyły rytm grania
Wobec absencji ww. dwójki za rozegranie w ekipie gospodarzy odpowiedzialni byli Michał Jędrzejewski i Wojciech Szpyrka. – Nie odczuwaliśmy tego za bardzo i nie skupialiśmy się na tym. Wiemy jakie mamy zadania i zagrywki. Wszystko znamy więc dużo to nam nie namieszało w grze – mówi Jędrzejewski i dodaje.
– Widomo jednak, że brak takiego klasowego zawodnika jak Maciej Koperski oraz Dawida Zaguły był odczuwalny podczas grania. Staraliśmy się jednak o tym nie myśleć. Wychodziło to nam dobrze, a skupienie uciekało jak zaczynaliśmy się niepotrzebnie kłócić z sędziami w III kwarcie. Jakie te decyzje były to już nie ważne, po prostu zaczęły się dyskusje z sędziami i myślami byliśmy poza meczem. Uważam, że gdybyśmy skupili się tylko na grze, to ta IV kwarta byłaby dużo spokojniejsza, a tak zrobiło się nerwowo. W tych trudnych momentach cała hala nas wspierała dopingiem i wracaliśmy do meczu – stwierdził rozgrywający OPTeam Energia Polska Resovia.
Bohater Formella
Rzeszowianie, mimo że słabo weszli w mecz, przegrywając 8:15, szybko złapali właściwy rytm i z minuty na minutę zaczęli budować przewagę. Po dziewięciu „oczkach” z rzędu wygrywali 34:24, a za chwile mieli 13 pkt przewagi (38:25).
Obraz gry zmienił się od III kwarty. Zespół z Pelplina zaczął niwelować straty i w 29. min prowadził 62:57. W końcówce tej części meczu po akcji 2+1 Maksymiliana Formelli resoviacy odzyskali prowadzenie (63:62). Skrzydłowy gospodarzy błysną w ostatnich minutach, gdy jego zespół przegrywał 75:77, zaliczył akcję 2+1, później trafił za dwa, a w kolejnej akcji za trzy (83:79).
W nerwowej końcówce goście punktowali z linii rzutów wolnych. Jednak na 7 sekund przed syreną Błażej Czerniewicz spudłował jednego osobistego i rzeszowianie wygrywali 83:82, a zwycięstwa nie dali już sobie wydrzeć.

– Pierwsza połowa dramatyczna w naszym wykonaniu. Po przerwie wyszliśmy zmotywowani i wróciliśmy do gry. Ważną „trójkę” trafił Maks Formella, ale mieliśmy swoje szanse. Prawie udało się przechwycić piłkę na sześć sekund przed końcem, a później nie udało się przerwać akcji rywali faulem – mówił Aleksander Dziekański, rozgrywający Decki.
Zaważyła druga kwarta
Z kolei szkoleniowiec zespołu z Pelplina przyznał, że jego zespół nie przegrał meczu ostatnią akcją. – Przegraliśmy jednym punktem, przesypiając jedną kwartę – mówi trener Rafał Knap.
– Druga kwarta zaważyła na końcowym wyniku. Zawsze pamięta się ostatnie akcje, niecelny rzut wolny mojego zawodnika, otwarta pozycja dla Kacpra Młynarskiego ale o takim wyniku decydują szczegóły nawet z początku spotkania. Nerwowa atmosfera, dużo fauli technicznych, niesportowych, ale to znaczy, że obie drużyny są charakterne. Biją się i chcą wygrywać, bo ani my ani Resovia nie jesteśmy pewni utrzymania. Bardzo jest to nam potrzebne i chcemy bić się o play-off ale wiadomo, każde zwycięstwo jest na wagę złota. Musimy wyciągnąć wnioski, wspierać się razem bo takie porażki bolą zwłaszcza jak nas czeka tak długa podróż i to wszystko na plecy jest wrzucone. Bo już witaliśmy się z gąską, byliśmy blisko ale się nie udało – stwierdził szkoleniowiec z Pelplina.
Trener przyznał również, że nigdy nie wypowiada się na temat pracy sędziów. – I nich dalej tak zostanie, sędziowie to też tylko ludzie. Oni będą mam nadzieję też analizować ten mecz bo kilka błędów na pewno zostało popełnionych, ale myślę, że tych błędów w dzisiejszym meczu popełniliśmy my jako drużyna więcej i ja jako trener bo za to oczywiście odpowiadam – mówił szkoleniowiec zespołu z Pelplina, podkreślając super atmosferę w hali na Podpromiu.
Wychowany na Baldachówce

– Dla mnie takie miasto jak Rzeszów powinno mieć co najmniej pierwszą ligę. Jest super infrastruktura, ludzie działający w organizacji, którzy robią wszystko, żeby stało to na najwyższym poziomie. Jest wspaniała publiczność, która jest ze swoją drużyną. Rzeszów mam w sercu. Tutaj się wychowałem w okolicach Rynku na Baldachówce. Po latach dowiedziałem się od znajomych, że to była niebezpieczna dzielnica, a jakoś tego nie odczułem. Chciałbym częściej przyjeżdżać do Rzeszowa odwiedzać moich bliskich, spotykać się z rodziną ale następnym razem chciałbym wywieźć zwycięstwo – stwierdził Knap.
Szansa Wojciech Szpyrki
Wojciech Bychawski, trener OPTeam Energia Polska podkreślił jak dużą wagę ma to zwycięstwo odniesione w takich okolicznościach. – Wielkie gratulacje dla mojego zespołu za znakomity mecz, bo w tym zestawieniu i sytuacjach, które były na boisku, warto powiedzieć, że to jest spektakularne osiągnięcie. Graliśmy w wąskiej rotacji, ale czasami tak w życiu bywa, że problemy zdrowotne jednego zawodnika budują kolejnego. Znakomite wejście w mecz szczególnie Wojtka Szpyrki. Bardzo długo czekał na to, żeby dostać ważną szansę. Myślę, że oddał Resovii to co dostał czyli serce. Ma wsparcie, trybuny go uwielbiają i niosą, bo jest człowiekiem stąd. Cichym pracowitym pokornym chłopakiem. Oddał to z nawiązką bez względu co się wydarzy gdzieś tam później. Zespół dźwignął ten mecz. Po 20 pkt „Saszy” (Oleksandr Mishula – przyp. red) w pierwszej kwarcie, w drugiej tylko dwa, ale świetna była odpowiedzialna gra pozostałych zawodników – mówi trener rzeszowian, który nie gryzł się w język co do pracy arbitrów.
Praca arbitra…

– Końcówkę sprokurowaliśmy sobie sami, ale w związku z czymś co się działo wcześniej. Mam świadomość że pewnie zostanę ukarany finansowo, ale ja nie dam rady przechodzić obok tego. Wydarzenia, zwłaszcza z początku III kwarty, ze strony jednego sędziego. Po to jest ich trójka i jak jeden robi takie rzeczy to pozostali powinni nad tym czuwać. Oczywiście łatwo jest powiedzieć, że zawodnik zachowywał się tak, a nie inaczej w następstwie takich, a nie innych reakcji – mówi trener Bychawski i odniósł się do sytuacji z przewinieniami technicznymi Oleksandra Mishuli.
Polowanie trwa
– Być może to przewinie techniczne w końcówce dla „Szaszy” było słuszne ale z czego ono się wzięło. Apeluje do władz ligi i różnych innych osób, że temu chłopakowi stanie się w końcu krzywda. Od pięciu meczów trwa polowanie na niego. Dlaczego? Bo wszedł do rozgrywek gracz, który przynajmniej ofensywnie przewyższa I ligę o głowę. My zamiast chcieć być lepsi, uczyć się go bronić, a przez to rozwijać się to co robimy? Staramy się zrobić mu krzywdę. Wystarczy obejrzeć nasz poprzedni mecz w Łodzi, co się tam działo deptanie po Achillesach, łapanie, przepychanie. Potem się nie ma co dziwi nike huarache 2004 black mustang gt manual South Beach CZ0328 - 400 2021 Release Date Info - nike huarache 2004 black mustang gt manual , IetpShopsć, że nie wytrzymuje on ciśnienia ale jak i ile można sobie pozwolić na takie rzeczy. Przed każdym meczem słyszę, że sędziowie zwrócą na to uwagę, ale kolejni zawodnicy biegaj i robią mu krzywdę. Choćbyśmy wprowadzili do tej ligi pięciu obcokrajowców to jak nie zmienimy kultury, wszystkiego o czym mówię to nie będziemy nigdy lepsi. Mając lepszych w lidze powinniśmy się starać od nich uczyć, rywalizować z nimi. Może takie porównanie – czym Michael Jordan różni się do LeBrona Jamesa ? Bo Jordan zawsze chciał grać przeciwko najlepszym, a James zawsze gra z najlepszymi i zbiera ich do siebie. U nas jest tak samo, albo podobnie. Grajmy przeciwko najlepszym ale w koszykówkę, a nie grajmy w MMA. Momentami obrona przeciwko Mishuli to jest właśnie MMA. Wiem, że trenerzy przygotowują się do tego, ale stąd dzieją się takie sytuacje jak w III kwarcie czy w końcówce, gdzie mogliśmy ten mecz na własne życzenie przegrać. Na szczęście się udało – zakończył trener Bychawski.

OPTeam Energia Polska Resovia – Decka Pelplin 83:82 (22:22, 25:16, 16:24, 20:20)
- OPTeam Energia Polska Resovia: Jędrzejewski 5 (6 a.), Mishula 22 (4×3), Formella 15 (1×3), Młynarski 19 (2×3, 6 zb., 3 s.), Kulis 4 oraz Szpyrka 3, Krzywdziński 3 (1×3, 6 zb., 3 s.), Margiciok 4, Indyk 0, Szczepański 8.
- Trener: Wojciech Bychawski.
- Decka: Ciesielski 7, Szczypiński 20 (1×3, 8 zb., 5 a., 5 s.), Czerniewicz 17 (8 zb., 5 a.), Szymański 17, Krajewski 2 (6 s.) oraz Sączewski 0, Ratajczak 10 (2×3, 5 a.), Jamio air jordan 11 cherry holiday 2022łkowski 3, Dziekański 6 (2×3).
- Trener: Rafał Knap.
- Sędziowali: G. Czajka, A. Maj, M. Pogon. Widzów: 2400.